Szymon Wiśniewski – ekspert ds. Azji Centralnej oraz bezpieczeństwa energetycznego, analityk Fundacji Instytut Prawa Wschodniego
Zapraszamy do lektury analizy opublikowanej przez eksperta naszej Fundacji na portalu “Nowy Ład”
“Na drugim planie Zgromadzenia Ogólnego ONZ szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau spotkał się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Od pewnego czasu w mediach pojawiają się pogłoski, że nasze władze, w ramach przewodnictwa w OBWE, udadzą się na rozmowy do Moskwy. Jak zawsze w takich okolicznościach pojawia się pytanie: czy jest szansa na nowy rozdział w polsko-rosyjskich relacjach?
Należy odnotować, że rozmowy na szczeblu szefów dyplomacji Polski i Rosji są istotnym wydarzeniem w zakresie naszej polityki wschodniej, ale na pewno nie przełomowym. Podobne spotkanie odbyło się przecież dwa lata temu na marginesie sesji Komitetu Ministrów Rady Europy w Helsinkach. Nie przyniosło ono świeżego powiewu w stosunkach Warszawy z Moskwą, nie stworzyło przychylnej atmosfery do dalszej współpracy. I należy się spodziewać, że tak będzie i tym razem. Jedna jaskółka wiosny nie czyni.
W zasadzie od początku XXI wieku polskie interesy za naszą wschodnią granicą zostały sformułowane według prymitywnej deterministycznej osi: za wszystkie bolączki poradzieckiej rzeczywistości odpowiada imperialna polityka Rosji kierowana przez „cara” Władimira Putina, a wszelkie przejawy oporu wobec jego silnych rządów są w naszym interesie. Już w 2004 roku prof. Andrzej Walicki zauważył, że „w Polsce Putin jako reformator jest niemal zupełnie nieznany. Patrzy się na niego przeważnie przez pryzmat wojny czeczeńskiej, uważanej za wojnę, w której racja jest w zasadzie po jednej tylko stronie. Zakłada się, nie wiadomo dlaczego, że wszyscy przeciwnicy prezydenta Rosji zasługują na sympatię Polaków. Putinowska reforma administracyjna, wzmacniająca prerogatywy rządu federalnego kosztem przywódców regionalnych, uznana została za przejaw groźnego autorytaryzmu. W kolejnych konfliktach Putina z rosyjskimi oligarchami główne media polskie przedstawiły tych ostatnich jako obrońców rosyjskiej demokracji…”.
Jedynym kryterium, dzięki któremu środowiska opozycyjne uzyskują wsparcie naszych decydentów, ośrodków analitycznych czy kręgów dziennikarskich jest sprzeciw wobec rządów Władimira Putina. Nic więcej nie muszą już robić, a w szczególności ujawniać swoich poglądów, bo jeszcze by się okazało, że bezwarunkowego poparcia nie można im udzielić. Przykład? Ikona rosyjskiego ruchu opozycyjnego – Aleksiej Nawalny, który wielokrotnie opowiadał się za niepodległością Abchazji czy Osetii Południowej. Takie stanowisko to przecież nic innego jak uderzenie w podstawy polskiej polityki wschodniej, w tzw. dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego, bodaj jedyną świętość w polskiej polityce. Gdyby takie słowa wypłynęły z ust jakiegokolwiek polskiego polityka czy eksperta, to zostałby on okrzyknięty apologetą putinowskiej propagandy i najprawdopodobniej skazany na banicję.
Polscy politycy nie dostrzegają, że konfrontacyjna polityka w stosunku do Rosji w znaczny sposób zmniejsza możliwości oddziaływania Polski w regionie. To zacietrzewienie stoi na przeszkodzie w budowie wizerunku naszego kraju jako poważnego i skutecznego lidera, z którym liczą się przywódcy silniejszych państw.
Kolejną myślą przewodnią polskiej polityki wschodniej jest dążenie do demokratyzacji i westernizacji życia społeczno-politycznego państw poradzieckich. Realizm i chłodna analiza sytuacji zastępowana jest emocjonalnym mesjanizm, prometeizmem i poczuciem wyższości w odniesieniu do tamtejszych społeczeństw. Polscy politycy tkwią w fałszywym przekonaniu, że rezygnacja z antyputinowskiej agendy będzie oznaczała automatycznie utorowanie drogi do realizacji rosyjskich imperialnych interesów. Zamiast ustawiać się w pozycji pomostu między wschodem a zachodem, przybieramy rolę kolonizatora. W polskich elitach panuje poczucie kulturowej i cywilizacyjnej wyższości wobec Rosji. Politycy ex cathedra krytykują rosyjski system społeczno-polityczny, narzucając jedynie słuszną demokratyzację. Mówią: wybierajcie – albo będziecie wschodnimi barbarzyńcami, albo razem z nami cywilizowanymi ludźmi Zachodu. W debacie na temat stosunków z Rosją dominuje abstrahowanie od mentalności, doświadczeń historycznych, tendencji rozwojowych czy problemów gospodarczych. Pełno jest pogardy w stosunku do niedemokratycznych tradycji Rosji. Jedyne co obecnie polskie państwo proponuje na odcinku polityki wschodniej to uniformizacja ustrojowa i odrzucenie status quo […]”