Kacper Knochowski – praktykant w Fundacji Instytut Prawa Wschodniego im. G. Szerszeniewicza
Z dniem 31 sierpnia 2021 roku misja w Afganistanie dobiegła końca. Siły Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) opuściły Kabul i zapewne będą chciały jak najszybciej zapomnieć o tej wojnie. Chaotyczna ewakuacja wojsk przyczyniła się również do ogromnej fali uchodźców, którzy próbowali wydostać się państwa owładniętego rządami talibów. W wielu mediach społecznościowych można było śledzić rzesze ludzi zgromadzonych na lotnisku w Kabulu, którzy w błagalny sposób prosili zachodnich żołnierzy o pomoc.
Stany Zjednoczone oczywiście nie były pierwszym (i zapewne nie ostatnim) mocarstwem, które „połamało sobie zęby” na Afganistanie. Tomasz Targański w artykule opublikowanym w POLITYCE (Nr 35, 25.08-31.08.2021) opisuje działania poprzednich imperiów – Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego – którzy, mówiąc wprost, nie sprostali postawionym sobie celom przejęcia władzy w tym państwie. Autor tekstu, już na samym wstępie, powołuje się na powszechną opinię publiczną, która stanowi o tym, że: „nie ma nic prostszego, niż jego (Afganistanu) podbój, lecz sprawowanie w nim władzy i utrzymanie porządku jest niemożliwością”. Oczywiście do tego grona, już w dniu dzisiejszym (7.09.2021), można zaliczyć Stany Zjednoczone, których misja również nie przyniosła oczekiwanych skutków.
Analizując całe przedsięwzięcie związane z przejęciem władzy w Afganistanie przez talibów, można by zadać sobie pytanie, czy kolejne inwestycje w gospodarkę i społeczeństwo afgańskie jest warte swojej ceny, bacząc na to, ile Amerykanie tam zainwestowali (szacunki Uniwersytetu Browna „Cost of War”, kwiecień 2021). W ostatnim czasie (25.08.2021) na łamach Global Times pojawił się artykuł Xu Keyue i Liu Xin przedstawiający współpracę dwóch mocarstw, Rosji i Chin, wobec Afganistanu. Na spotkaniu tym, głowy państw, Xi Jinping i Wladimir Putin, podkreślali wagę swojej współpracy. Prezydent Rosji również nie mógł się powstrzymać, by nie skrytykować Amerykanów. Potępił ich działania, które miały na celu wprowadzenie ustroju demokratycznego do państwa, które nie miało do tego warunków, co przyniosło tylko ogromne zniszczenia i katastrofy w tym kraju. Oboje również zaznaczyli powagę sytuacji, zapowiadając walkę z terroryzmem i nielegalnym przemytem narkotyków. Pomimo różnic, chcą prowadzić intensywną politykę gospodarczą z Afganistanem, nie spoglądając na skrajne działania talibów w przeszłości.
Gra Chin
Podczas rozmowy ministra spraw zagranicznych Chin – Wang Yi, z sekretarzem stanu USA – Anthonym Blinkenem, doszło do pewnych porozumień. Łukasz Kobierski w Warsaw Instytute (25.08.2021) opisuje całą rozmowę, która miała miejsce 16 sierpnia. Przedstawiciel Pekinu przyznał, że: „fakty po raz kolejny dowiodły, że trudno jest zdobyć przyczółek w kraju o zupełnie innej historii, kulturze i uwarunkowaniach narodowych, mechanicznie kopiując zagraniczne wzorce”.
Słowa te miały na celu po raz kolejny upokorzyć Stany Zjednoczone, świadcząc o tym, że nie w każdym państwie możliwe jest zaprowadzenie ustroju demokratycznego. Oboje również zapowiedzieli, że dotrzymają wszelkich starań, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się terroryzmu.
Minister Wang Yi w swoich wypowiedziach za wszelką cenę chciał udowodnić, że Stany Zjednoczone popełniły ogrom błędów podczas tejże misji, zarzucając im nawet stosowanie „podwójnych standardów” w walce z terroryzmem, m.in. usunięcie przez poprzednią administrację z listy organizacji terrorystycznych Islamskiego Ruchu Wschodniego Turkmenistanu. W późniejszej części rozmowy, minister stawiając sprawę jasno, zapowiedział, że USA i Chiny powinny ze sobą współpracować, lecz będzie to bardzo trudne ze względu na silne hamowanie wzrostu gospodarczego Pekinu przez Waszyngton.
O ile poczynania Rosji są zrozumiałe, ponieważ państwo to od końca „zimnej wojny” chce powrócić na piedestał państw o statusie „mocarstwa”, o tyle Chiny dość dużo ryzykują, chcąc wpłynąć na Afganistan. Jak już wyżej zostało wspomniane, wiele imperiów przekalkulowało swoje zamiary i później z pochyloną głową i bagażem nieprzyjemnych wspomnień ewakuowało się z zamiarem jak najszybszego zapomnienia tejże misji. Afganistan, będący potocznie zwanym „cmentarzem mocarstw”, może przyczynić się do utraty przez Chiny tego przydomku, a nawet pogrzebać ich plany na stanie się taką potęgą, jaką w przeszłości była Wielka Brytania, czy Związek Radziecki.
Profesor Waldemar Dziak w swoim wykładzie: „Drzemiący wulkan? Rola Chin w polityce światowej od 1945 r. do współczesności” (16.03.2011) stwierdza, że państwo to już niebawem odzyska status supermocarstwa, który kiedyś posiadało (w XIX wieku). Powołując się na dane statystyczne, które autor przytacza w swojej mowie, mocarstwo to rozwija się pięciokrotnie szybciej niż Stany Zjednoczone i nieunikniony jest fakt, że w końcu je prześcigną. Chiny posiadają ogromny kapitał ludzki (ponad 1,3 mld ludności, 1 miejsce na świecie pod tym względem), który w znaczący sposób wpływa na prężny rozwój tegoż państwa. Tak więc można sobie postawić pytanie – jaki interes ma to mocarstwo aby inwestować na tak ryzykownym podłożu, jakim jest Afganistan?
Chiny już od samego początku nie stawiały oporu wobec przejmowania władzy w Kabulu przez talibów. Co więcej, były nawet temu przychylne. Przytaczając obserwacje Amin Mohseni-Cheraghlou i Niels Graham na łamach Atlantic Council (24.08.2021), rząd chiński już w lipcu przyznał, że talibowie odegrają „ważną rolę w procesie pokojowego pojednania i odbudowy” w Afganistanie. Rzecz jasna Chiny postrzegają to państwo jako strategicznego sąsiada ze względu na jego bogactwa, nie tylko mineralne, ale również położenie geopolityczne i geostrategiczne.
Na drodze Jedwabnego Szlaku
Afganistan umiejscowiony jest w centralnej części Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI), czyli odrestaurowanego projektu Jedwabnego Szlaku. Jest to strategiczny plan, zainicjowany przez Xi Jinpinga w 2013 roku, mający na celu połączenie siecią infrastrukturalną Chin z Europą, przechodząc przez kraje Azji Środkowej, Bliskiego Wschodu i Afryki. Przyczyniłoby się to w znaczącym stopniu do jeszcze prężniejszego rozwoju Chin i uzależniania kolejnych gospodarek od ich kapitału. Dzięki położeniu Afganistanu w Azji Środkowej, Pekin zyskałby również rynek zbytu na gospodarki śródlądowe takie jak: Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Tak więc jeżeli talibowie będą wiarygodnym graczem na arenie międzynarodowej i nie będą stanowić zagrożenia terrorystycznego dla Rosji i Chin, mogą się stać znaczącą władzą w tym regionie.
Żeby jednak można było przewozić ważne kruszce i paliwa, trzeba posiadać gęstą i trwałą sieć infrastrukturalną, której niestety Afganistan nie ma. Transport tam jest bardzo zaniedbany i tak naprawdę trzeba w niego zainwestować ogromne fundusze na poprawę jego stanu i rozbudowę. Posiada on nieco ponad 40 tysięcy kilometrów dróg utwardzonych i nieutwardzonych, co stanowi bardzo niski wynik, zestawiając z nim inne państwa. Kolej również nie jest dobrze prosperującą gałęzią transportu w Afganistanie. Bardzo mało jest strategicznych torów, które mogłyby przewozić znaczną ilość minerałów. Brak dostępu do morza również nie sprzyja tranzytowi, ponieważ paliwa często są dostarczane drogą morską i oceaniczną. W Afganistanie znajduje się międzynarodowy port lotniczy Hamid Karzai. Jest on usytuowany w Kabulu, dzięki czemu tranzyt drogą powietrzną, na tej konkretnej płaszczyźnie, nie stanowi większego przedsięwzięcia logistycznego i może w przyszłości stanowić strategiczny punkt transportowy w państwie.
Bogactwo w ziemi
Jak już wyżej zostało wspomniane, Afganistan jest wypełniony po brzegi złożami mineralnymi, takimi jak: złoto, srebro, platyna, ruda żelaza, miedź, boksyt i lit. Posiadając tak bogatą gamę kruszców, można zadać sobie pytanie – czemu państwo to nie jest wiodącą gospodarką na świecie? Odpowiedź znajduje się w akapicie umiejscowionym powyżej – transport w tym państwie nie jest wystarczająco rozwinięty, aby można było rozwozić tak cenne surowce na cały świat. Takie kruszce jak złoto, czy srebro, można by było wykorzystać do takich gałęzi gospodarki jak jubilerstwo, czy przemysł. Inwestycje w ten minerał przyczyniłyby się w znaczny sposób do poprawy standardów gospodarki w tym państwie. Również inne z wyżej wymienionych metali szlachetnych można by wykorzystać do rozwoju kolejnych gałęzi przemysłu, gdyby tylko transport w tym państwie odpowiednio prosperował.
W powyżej wspomnianej analizie znalazła się również tabela porównująca wartość udziału chińskich i amerykańskich inwestorów w kapitale i rezerwach afgańskich. Wyniki są niebywałe, ponieważ pomimo faktu, że to Stany Zjednoczone przez 20 lat sprawowały de facto władzę w Afganistanie, to jednak Chiny inwestowały w jej gospodarkę najbardziej. Dane przedstawiają wpływ obu państw na tą gospodarkę od 2008 do 2019 roku. Przez cały ten okres Chiny posiadały około 30 krotnie większy udział w gospodarce afgańskiej niż USA.
Co po wyjściu USA?
Po wycofaniu się amerykańskich wojsk z Afganistanu, sojusznicy zaczęli powątpiewać w ich sprawczość. Peter J. Dean, pisząc artykuł do Atlantic Council (30.08.2021), wspomniał o Australii, która przez około 100 lat była uważana za jednego z najbardziej oddanych sojuszników Ameryki. Na dzień dzisiejszy wielu polityków i ekspertów z tamtego kraju krytykuje działania USA, nazywając sytuację w Afganistanie „bardzo niepokojącą” (Scott Morrison, premier Australii), bądź też „rozczarowującym i tragicznym” wydarzeniem (Peter Dutton, minister obrony). Co zaskakuje w tym sporze to fakt, że Australia przecież otwarcie krytykowała ekspansywną politykę gospodarczą Chin na obszarze nie tylko Azji, ale także Oceanii. Robert Czulda w magazynie „Układ Sił” (grudzień-styczeń 2021) opisuje cały ten spór i chęć przeciwstawienia się wielkiemu mocarstwu przez Australię. Chińska ekspansja może również źle wpłynąć na jej gospodarkę. Aby temu zapobiec, państwo kurczowo trzyma się swoich amerykańskich sojuszników, co autor puentuje słowami: „Starając się zminimalizować negatywne skutki chińskiej ekspansji Canberra buduje sieci współpracy tak politycznej, jak i militarnej. Tradycyjnym sojusznikiem są i pozostają Stany Zjednoczone, które utrzymują w Australii swój wojskowy kontyngent”. Artykuł ten pochodzi sprzed kilku miesięcy, tak więc na geopolitycznej szachownicy zaszły ogromne zmiany. Jednakże, tak jak wspomina Peter J. Dean, dla amerykańskich sojuszników opuszczenie Afganistanu przez wojska USA jest korzystne. Dzięki temu Waszyngton będzie mógł skupić się na wspieraniu innych koalicjantów, a nie marnotrawić ogromne sumy pieniędzy na odbudowę Afganistanu. Z drugiej strony, Australia w sporze z drugą najpotężniejszą gospodarką światową (chińską), nie miałaby zapewne szans i bez tak ważnego sojusznika, jakim są dla nich Stany Zjednoczone, nie poradzą sobie w tym konflikcie. Można by uznać za słuszne twierdzenie, że Canberra odwracając się od USA i krytykując (niesłusznie) ich posunięcia w Afganistanie, wystawi się Chinom jako jednostka bez żadnego wsparcia.
Podsumowanie
Wydaje się być ze wszech miar słuszne stwierdzenie, że pozycja Afganistanu w geopolitycznej strategii Chin jest dość niepewna. Z jednej strony państwo to wspiera rząd talibów dając im legitymację na rządzenie w regionie. Z drugiej zaś strony ostrożnie podchodzi do tej sprawy, ponieważ talibowie są dość nieokrzesaną organizacją, u której nie wiadomo do końca co jest faktem, a co jest wizją. Oczywiście Pekin chciałby położyć swoje mocarne ręce na bogatych afgańskich złożach, jednakże nie wiadomo, czy będzie się im kalkulować bilans zysków i strat, ponieważ, tak jak zostało powyżej wspomniane, ażeby wydobyć kosztowne minerały, trzeba by było na samym początku zainwestować ogromne finanse w rozbudowę sieci transportowej, która umożliwiłaby to przedsięwzięcie. Chiny, jeżeli chcą w najbliższym czasie ziścić wizję wyżej wspomnianego prof. Waldemara Dziaka, stanowiącej o ukształtowaniu się nowej cywilizacji, która miałaby stać się po raz kolejny światowym hegemonem, muszą podjąć próbę „wykorzystania” Afganistanu do realizacji planu nowego Jedwabnego Szlaku i wyrwać z rąk Stanów Zjednoczonych pozycję światowego supermocarstwa, którą ta sprawuje od upadku Związku Radzieckiego (1991 rok). Afganistan, wraz ze swoim geostrategicznym położeniem i bogactwami naturalnymi, może im się do tego przydać. Lecz czy utrzymanie tego państwa pod rządami któregokolwiek jeszcze mocarstwa jest możliwe, bacząc na to, czego uczy nas historia?