Lew Kadik, były zastępca redaktora naczelnego wydziału polityki wewnętrznej rosyjskiej gazety “Kommersant”
Jak polityka zagraniczna Federacji Rosyjskiej w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw budowana była zgodnie z zasadą etniczno-kulturową jeszcze przed Putinem i dlaczego aneksja okupowanych terytoriów Ukrainy jest jej logiczną konsekwencją?
W październiku ubiegłego roku Władymir Putin otwarcie popełnił przestępstwo międzynarodowe – podpisał dekret o aneksji czterech regionów Ukrainy. Uzasadniając to posunięcie, w przemówieniu „aneksyjnym” z dnia 30 września, Putin odwołał się do „historycznego precedensu”. Według niego krok ten opiera się na „historycznej jedności” narodów Rosji i Ukrainy, zaś armia rosyjska na Ukrainie walczy „o wielką historyczną Rosję”. Ci, którzy rzekomo głosowali w nieuznawanych przez nikogo sfałszowanych „referendach”, dokonali wyboru, aby „być ze swoim narodem”. To ważne wyznanie.
Ukraiński historyk Gieorgij Kasjanow, kierownik Ośrodka Międzynarodowych Studiów nad Pamięcią UMCS w Lublinie w swoim artykule opublikowanym w październiku 2022 r. w rosyjskojęzycznym wydawnictwie Meduza przekonuje, że fascynacja Władimira Putina mitem historycznej jedności Rosji i Ukrainy doprowadziło to państwo do wojny zaborczej i aneksji terytoriów Ukrainy.
Jednakże wszystko zaczęło się dużo wcześniej. Nie przyznając się do tego oficjalnie, Rosja od początku istnienia jako niepodległego państwa, to jest od roku 1991, prowadziła politykę irredentyzmu – odtwarzania na terenach byłego ZSRR „Rosji historycznej”. Pod pretekstem ochrony osób rosyjskojęzycznych lub po prostu wykorzystując nielojalność jakiejś części ludności wobec władz sąsiedniego państwa, Rosja podsycała lub konserwowała w nich konflikty etniczne. Podstawą tej polityki była niedeklarowana oficjalnie, ale jawnie stosowana zasada bliskości etniczno-kulturowej, zaczerpniętej z tradycji carskiej dyplomacji rosyjskiej przełomu XIX i XX wieku.
W polityce tej Rosja przejęła i wykorzystywała pozostałości projektu politycznego opracowanego przez KGB ZSRR „Intermovement” («Интердвижениe»), którego celem było przeciwdziałanie niepodległościowym ruchom narodowym w państwach bałtyckich, w Mołdawii i na Ukrainie. O ile w państwach bałtyckich realizacja tego projektu nie powiodła się, to w innych regionach przyniosła złowrogie skutki. Tak stało się w Naddniestrzu, gdzie w 1992 roku Rosja stanęła po stronie rosyjskojęzycznych separatystów.
Kierując się zasadą bliskości etniczno-kulturowej, na początku lat 90-tych Rosja wspierała na byłych terytoriach ZSRR chrześcijańską Armenię, zaś na Bałkanach słowiańską i prawosławną Serbię. W Gruzji stanęła po stronie Abchazji i Osetii Południowej, które otwarcie deklarowały nielojalność wobec rządu niepodległego państwa gruzińskiego.
Na tej zasadzie zbudowana została idea unii pomiędzy Rosją i Białorusią, promowaną od początku lat 90-tych. Na Białorusi, prorosyjski reżim Aleksandra Łukaszenki od początku jawnie realizuje praktyki rusyfikacyjne istniejące jeszcze w okresie Imperium Rosyjskiego, lecz niespotykanego w okresie ZSRR. Idea „rosyjskiego świata” jako wspólnoty transgranicznej i „podzielonego” narodu rosyjskiego sformułowana została jeszcze zanim Władymir Putin zastosował ją w stosunkach z Ukrainą w 2014 roku. W swej istocie zasada ta wywodzi się z polityki zagranicznej Imperium Rosyjskiego, które na przełomie XIX i XX wieku wspierało Rumunię, Grecję, Bułgarię i Serbię w konfliktach z imperiami osmańskim i austro-węgierskim.
Trzeba przyznać, że w latach 90. nie powstały żadne inne koncepcje formułowania nowej polityki nowego państwa w stosunku do krajów Europy Wschodniej i byłych republik radzieckich.
Należy zauważyć, że rosyjskie społeczeństwo tylko jeden raz wystąpiło przeciwko takiej polityce – w ostatnim roku istnienia ZSRR, w 1991 roku. Od tamtej pory takie działania nie spotkały się ze znaczącym sprzeciwem społeczeństwa rosyjskiego.
MIGi nie wylądują w Rydze
Po raz pierwszy polityka wykorzystywania osób rosyjskojęzycznych jako narzędzi w walce z ruchami narodowymi pojawiła się jeszcze w ZSRR. Wówczas jednak lansowano ją pod hasłami „internacjonalizmu”. Pod koniec lat 80-tych na Łotwie, Litwie, Estonii, Mołdawii i Ukrainie powstał ruch o nazwie „Intermovement” lub „Interfront”.
Ostatni przewodniczący KGB ZSRR Wadim Bakatin, pisze w swojej książce „Pozbyć się KGB” z roku 1992, że ruch „Interfront” powstał w republikach ZSRR opowiadających się za secezją z inicjatywy KGB w opozycji do ruchów niepodległościowych i narodowych.
„Jeśli nie chcecie być posłuszni, dostaniecie Interfront, który wezwie do strajków, podniesie kwestię granic republiki i prawomocności wybranych tam władz” – pisał Wadim Bakatin.
Większość członków tego ruchu stanowili robotnicy i kierownicy dużych zakładów, przede wszystkim Rosjanie. Liczba przedstawicieli innych narodowości była symboliczna. Jednakże byli tam obecni i dzięki temu formalnie ruch nie miał charakteru narodowego.
Problemy narodowościowe mogły powodować dla państw bałtyckich istotne zagrożenie. Na przykład, na Łotwie i w Estonii ponda 30% ludności to były osoby z innych republik ZSRR, które się tu osiedliły, przede wszystkim Rosjanie. Wyjątkiem była Litwa, gdzie w 1989 roku Rosjanie stanowili tylko 9,4% populacji. Na Litwie aktywną prosowiecką mniejszością okazali się Polacy, którzy byli trzonem lokalnego oddziału „Interfrontu” – ruchu „Jedność”. W 1989 roku jego członkowie ogłosili utworzenie polskiego okręgu autonomicznego wchodzącego w skład ZSRR.
Na Litwie i Łotwie „Interfronty” mocno zaakcentowały swoją obecność w 1991 roku. Wówczas Michaił Gorbaczow zażądał anulowania aktów niepodległości przyjętych przez Rady Najwyższe tych republik. Po tym, łotewski „Interfront” usiłował szturmować budynek rządu, a następnie wsparł próbę zamachu stanu podjętą przez łotewską partię komunistyczną.
Na Litwie członkowie „Jedności” również próbowali szturmować budynek Rady Najwyższej, zostali jednak rozpędzeni. Podobna próba miała miejsce w Tallinie, jednakże tam do starć nie doszło. Również wprowadzenie do Wilna i Tallina wojsk, które wraz z jednostkami OMON próbowały obalić władze obu republik, ostatecznie nie powiodło się. Wydarzenia te na Litwie nazywane są „Wydarzeniami Styczniowymi”, zaś na Łotwie „Barykadą”. Zginęły wówczas dziesiątki cywilów, setki zostało rannych.
Działania centralnych władz radzieckich spotkały się z jednomyślnym potępieniem zarówno państw zachodnich, jak i ówczesnych republik związkowych – Rosyjskiej Federacyjne Republiki Socjalistycznej, Ukrainy, Białorusi i Kazachstanu. 20 stycznia 1991 w Moskwie na wiec protestacyjny przeciwko użyciu wojsk sowieckich na Litwie r. przyszło około 800 000 ludzi. Był to pierwszy i jedyny przypadek masowego protestu obywateli ówczesnej Rosyjskiej Federacyjne Republiki Socjalistycznej przeciwko próbie stłumienia ruchów narodowych w byłych republikach radzieckich. Prosowieckich separatystów polskich nie poparły również władze demokratycznej Polski. Jej pierwszy prezydent, Lech Wałęsa, z zadowoleniem przyjął dążenia Litwy do niepodległości i otwarcie opowiadał się za jej suwerennością.
Próba stworzenia rosyjskiej autonomii terytorialnej w Estonii, podjęta w 1993 roku, podyktowana bardziej chęcią uzyskania większych praw Rosjan w Estonii niż próbą zagarnięcia jej terytorium na rzecz Rosji, zakończyła się kompromisem z Tallinem. Rosja wówczas nie wypowiadała się na korzyść separatystycznych aspiracji estońskich Rosjan.
Łotewski „Interfront” został zdelegalizowany w 1991 r., jego liderów poddano lustracji. Pomimo tego, że obywatele tych krajów przed 1940 rokiem i ich potomkowie otrzymali obywatelstwo Łotwy i Estonii, ci, którzy przybyli tam w czasie okupacji sowieckiej (głównie Rosjanie) otrzymali status „nieobywateli” (Łotwa, Estonia), jednak pozwoliło im zostać w kraju i kontynuować pracę. Uzyskanie obywatelstwa, choć dla nich trudne, było głównie problemem kulturowym.
Państwa bałtyckie w 2004 roku wstąpiły do Unii Europejskiej i NATO, wcześniej regulując spory terytorialne z Rosją. Polityka rosyjska na rzecz „mniejszości rosyjskojęzycznych” na Litwie, Łotwie i w Estonii sprowadzała się głównie do promowania zachowania dziedzictwa ZSRR oraz wspierania miejscowych Rosjan i działaczy prorosyjskich, wyróżniających się skrają retoryką odwetową, którzy jednakże nie cieszyli się zbyt dużą popularnością.
Rosyjskie Bendery
W innym, podobnym wewnętrznym konflikcie, Rosja zachowała się inaczej niż w państwach bałtyckich. W 1992 roku zaangażowała się w konflikt w Naddniestrzu, który wybuchł jeszcze w Mołdawskiej SSR po przyjęciu ustaw językowych, zgodnie z którymi język rosyjski zastąpiony został językiem mołdawskim, a właściwie – rumuńskim. Nowe ustawodawstwo gwarantowało jednocześnie ochronę języka rosyjskiego i innych języków mniejszości w Mołdawskiej SSR.
Przypomnijmy, że Mołdawska SSR utworzona została w 1940 na terytoriach Besarabii i Północnej Bukowiny, anektowanych od Rumunii na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow, jak również z terytorium Mołdawskiej Autonomicznej SSR, które w latach 1924-1940 wchodziło w skład Ukrainy. Granice tej ostatniej praktycznie całkowicie pokrywają się z granicą nieuznawanej Republiki Naddniestrzańskiej. W przeciwieństwie do rumuńskojęzycznej Besarabii „autonomiczna” Mołdawia była znacznie bardziej zrusyfikowana i pozostała taka do późnych lat 80.
Wprowadzenie języka mołdawskiego jako języka państwowego spotkało się w Naddniestrzu z masowymi strajkami, zorganizowanymi przez lokalny oddział „Interfrontu”. Podobnie jak w krajach bałtyckich, były to głównie osoby rosyjskojęzyczne. Jednakże strajk zakończył się bardzo szybko z uwagi na to, iż Rada Najwyższa ZSRR stanęła jednoznacznie po stronnie rządu Mołdawii.
Naddniestrze ogłosiło niepodległość (w składzie ZSRR) w 1990 r. po zwycięstwie Frontu Ludowego w wyborach do Rady Najwyższej Mołdawskiej SRR, którego jednym z punktów programu politycznego było zjednoczenie z Rumunią. Decyzję podjęli deputowani (członkowie „Intrefrontu”) różnych szczebli z różnych rejonów, którzy zebrali się na „nadzwyczajnym zjeździe”. Jednak prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow dekretem anulował ich decyzję. Po rozpadzie ZSRR ci sami deputowani przyjęli deklarację niepodległości Republiki Naddniestrzańskiej z zachowaniem sowieckiego ustawodawstwa na jej terytorium.
W trakcie konfliktu w Naddniestrzu, Rosja zajęła stanowisko całkowicie przeciwne do stanowiska ZSRR. Kontrastowało ono ostro ze stanowiskiem Polski wobec prosowieckich polskich separatystów na Litwie w 1991 roku. Jeszcze przed rozpoczęciem aktywnych działań wojennych w kwietniu 1992 r. wiceprezydent Rosji Aleksander Ruckoj, jeden z ówczesnych przywódców tzw. „opozycji patriotycznej” wobec Borysa Jelcyna, opowiadał się za niepodległością Naddniestrza. Rosja wsparła naddniestrzańskich separatystów siłami części jednostek 14 Armii, które przeszły pod jej kontrolę, a którą dowodził generał Aleksander Lebiedź, i zamroziła ten konflikt, tworząc między Ukrainą a Mołdawią nie uznawaną przez nikogo Republikę Naddniestrzańską. Gwarantem jej istnienia „do czasu kompleksowego rozwiązania konfliktu” były rosyjskie „siły pokojowe” – wchodzące w skład tej samej dawnej 14 Armii. Mołdawia, która tak naprawdę nie miała armii, musiała się na to zgodzić.
W konflikcie tym, po stronie Naddniestrza, udział brał Igor Strielkow (Girkin), przyszły „naczelny dowódca” armii samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, który pojechał tam walczyć jeszcze jako student.
To właśnie wówczas Rosja po raz pierwszy zadeklarowała gotowość do siłowej obrony interesów „rosyjskojęzycznych” na terytorium innych państw byłego ZSRR. Efektem jej działań był upadek i długotrwała stagnacja gospodarcza Mołdawii (w tym Naddniestrza), gdyż w separatystycznym regionie skoncentrowane były główne przedsiębiorstwa przemysłowe kraju. Mołdawia została zmuszona do przyjęcia konstytucji gwarantującej jej neutralność, a jej rządy konsekwentnie zajmowały stanowisko promoskiewskie. Mołdawia była w stanie odejść od tej polityki dopiero teraz, po ubieganiu się o członkostwo w UE, rozpoczęciu wojny na Ukrainie i szeregu ostatnich prowokacji.
Donbas i Krym
Kolejny oddział „Interfrontu” utworzony został w Donbasie. Sprzeciwiał się on niepodległości Ukrainy, a po rozpadzie ZSRR przekształcił się najpierw w „Cywilny Kongres Ukrainy”, a następnie w „Partię Słowiańską”, która wyróżniała się otwarcie promoskiewskim stanowiskiem. Na czele wszystkich trzech organizacji stał Dmitrij Korniłow, a po jego śmierci w 2002 roku jego brat Władimir (tokarz, który został politologiem, a następnie felietonistą „Rosja Dzisiaj”). Dmitrij Korniłow już w 1997 roku przekonywał, że Donbas „jest bez wątpienia rosyjski”. Ruch i jego spadkobiercy nigdy jednak nie byli liczni. Donbaskiej Republice Ludowej pozostawili w spadku, oprócz ideologii prorosyjskiej, jedynie kolory swojej flagi.
Na Krymie Rosja wspierała rosyjski irredentyzm od wczesnych lat istnienia Ukrainy jako niepodległego państwa. Idea rosyjskiej własności Krymu opierała się na zasadzie etniczno-kulturowej – większość ludności republiki mówiła po rosyjsku – oraz na zasadzie precedensu historycznego – Krym został zdobyty przez Katarzynę II, był historyczną bazą rosyjskiej floty, ponadto podkreślano, że Krym został przekazany Ukrainie w 1954 roku przez komunistów dobrowolnie i nielegalnie. Obie te zasady stały się podstawą aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku.
Niedawno zmarły Władimir Żyrinowski, zapalony zwolennik idei imperialnych, już podczas wyborów prezydenckich w 1991 roku głosił, że Ukraina to tylko 6 zachodnich regionów, a wszystko inne to „Noworosja” i „Mała Rosja”, które należą do Rosji. Demokrata Anatolij Sobczak w 1992 roku powiedział, że Krym to Rosja, a „kraje, które założyły ZSRR” powinny po jego rozwiązaniu powrócić do granic z 1922 roku. W 1992 r. wiceprezydent Rosji Aleksander Ruckoj na spotkaniu z oficerami Floty Czarnomorskiej powiedział, że przekazanie Krymu Ukrainie w 1954 r. „nie ma podstaw prawnych”.
Jeszcze przed referendum w sprawie niepodległości Ukrainy w styczniu 1991 roku odbyło się na Krymie referendum w sprawie przywrócenia statusu republiki autonomicznej, którą Krym utracił w 1946 roku. Wówczas jednak postrzegano to jako przywrócenie historycznej sprawiedliwości w stosunku do Tatarów krymskich deportowanych stąd w latach 1944-1945.
W 1994 roku, przy wsparciu rosyjskich polityków Konstantina Zatullina, Siergieja Baburina i dowódcy Floty Czarnomorskiej Edwarda Baltina, Jurij Mieszkow został wybrany na prezydenta Autonomicznej Republiki Krymu, obiecując mieszkańcom półwyspu natychmiastowe wejście do Rosji. Co ciekawe, z pięciu jego przeciwników, trzech również głosiło wejście Krymu do Rosji, tylko w różnym tempie. Od marca do października 1994 r. wicepremierem rządu krymskiego był Jewgienij Saburow, rosyjski urzędnik z administracji Jelcyna, uczestnik negocjacji między Rosją, Ukrainą i Białorusią w Puszczy Białowieskiej, który w pośpiechu przyjął obywatelstwo ukraińskie. W 1995 r. Rada Najwyższa Ukrainy usunęła Mieszkowa ze stanowiska, uchylając krymską konstytucję. Wówczas nikt nie stanął w obronie prorosyjskiego polityka.
Niezależnie od działań Ukrainy, prorosyjskie wystąpienia miały miejsce na Krymie regularnie przez całe lata 90-te., a były mer Moskwy Jurij Łużkow przekonywał, że półwysep powinien być rosyjski, aktywnie interweniował w sprawy autonomicznej republiki, wspierając tam różne projekty kulturalne i społeczne. Już w 1999 roku po raz pierwszy zaproponował budowę mostu między Rosją a Krymem. Krążownik rakietowy „Moskwa”, zatopiony przez Siły Zbrojne Ukrainy, otrzymał swoją nazwę właśnie zgodnie z propozycją Łużkowa. Wcześniej nazywał się „Chwała”. W 2019 roku Jurij Łużkow otrzymał nawet nagrodę od Władimira Putina za swoją działalność na Krymie.
Nieuznawanie Krymu jako ukraińskiego było prezentowane nie tylko przez polityków „patriotycznych”. W 2007 roku pierwszy laureat Państwowej Nagrody Literackiej im. Bułata Okudżawy, bard Aleksander Gorodnicki, napisał piosenkę o jawnie odwetowej treści „Sewastopol pozostanie rosyjskim” i regularnie wykonywał ją na swoich koncertach. Takie idee nie wywoływały protestów w rosyjskim społeczeństwie aż do 2014 roku.
„Siostra” Białoruś
Proces zjednoczenia Białorusi i Rosji, zapoczątkowany w 1995 roku podpisaniem unii celnej przez Aleksandra Łukaszenkę i Borysa Jelcyna, odbywał się również w ramach etnokulturowej retoryki zjednoczenia bratnich narodów i przewidywał niemal całkowite połączenie państw – aż do stworzenia wspólnej waluty i jednego obywatelstwa. Unia ta nie nabrała jeszcze pełnego kształtu. Nawet teraz, kiedy armia rosyjska najechała Ukrainę z terytorium Białorusi, Białoruś formalnie pozostaje niepodległym państwem.
Co ciekawe, od samego początku swoich rządów Aleksander Łukaszenko, sprawujący władzę na Białorusi od 28 lat, represjonował przywódców białoruskiego ruchu narodowego i działał jako rusyfikator, praktycznie niszcząc szkolnictwo w języku białoruskim: o ile w 1994 roku uczyło się w niej 76% uczniów białoruskich, to w 2021 roku według oficjalnych danych było ich już tylko 10,2% i to w większości na wsi. Przy tym zdecydowana większość mieszkańców Białorusi identyfikuje się nie jako Rosjanie, ale jako Białorusini.
Wg świadectw białoruskiej opozycji, w trakcie tłumienia protestów w 2020 roku, białoruscy milicjanci byli szczególnie okrutni wobec osób mówiących po białorusku. Sam język stał się więc symbolem protestów!
Kaukaz Południowy i Azja Centralna
Na Kaukazie Południowym, wobec braku znaczącej ludności rosyjskojęzycznej, Rosja wspierała lokalnych separatystów, mających wieloletnie relacje z Gruzją – Abchazów i Osetyjczyków oraz z Azerbejdżanem – Ormian.
Konfliktom w Abchazji i Osetii Południowej w latach 1992-1994 towarzyszyły brutalne czystki etniczne ludności gruzińskiej. Międzynarodowa organizacja Genocide Watch utożsamia wydarzenia w Abchazji z ludobójstwem ludności gruzińskiej. Jednak Gruzini również nie pozostawali dłużni.
Utrata Abchazji przez Gruzję doprowadziła do ogromnego napływu uchodźców do samej Gruzji i utraty kontroli nad największym regionem turystycznym kraju. Utrata Regionu Cchinwali (tzw. „Osetii Południowej”) to utrata kontroli nad tunelem Roki, jednym z kluczowych szlaków komunikacyjnych między Gruzją a Rosją. Aż do Rewolucji Róż w 2003 roku Gruzja nie była w stanie stworzyć funkcjonującego rządu, a jej gospodarka była w ruinie.
Po pięciu latach reform Michaiła Saakaszwilego konflikt wybuchł ponownie – w 2008 roku, po tym jak NATO zaproponowało Gruzji plan przystąpienia do sojuszu, armia rosyjska najechała Gruzję. Następnie Rosja formalnie uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji.
Działania Rosji w Gruzji nie wywołały żadnego większego protestu w rosyjskim społeczeństwie, ani w latach 90-tych, ani później, już w latach dwutysiecznych. Tylko 150 osób zebrało się na wiecu przeciwko inwazji w 2008 roku w centrum Moskwy. Nawet Aleksiej Nawalny poparł działania Rosji, za co później przepraszał.
W konflikcie ormiańsko-azerbejdżańskim Rosja otwarcie stanęła po stronie chrześcijańskiej Armenii, która bez pomocy Rosji i wprowadzenia rosyjskich sił pokojowych, nigdy nie byłaby w stanie wygrać.
Również w tym przypadku społeczeństwo rosyjskie nie sprzeciwiało się polityce swojego kraju, która wyraźnie miała na celu aktywną ingerencję w sprawy obcych państw na tle etnicznym. Udział Rosji uznano za korzystny – siłą udało się jej „powstrzymać rozlew krwi”. Jednak zarówno w Gruzji, jak i w Armenii Rosja faktycznie pełniła rolę gwaranta istnienia ruchów separatystycznych, rozmieszczając na ich terytoriach siły pokojowe.
Rosji nie udało się rozwiązać konfliktów w byłych republikach radzieckich. Nic podobnego do Porozumienia Waszyngtońskiego, które doprowadziło do powstania nowego wieloetnicznego państwa w Bośni i Hercegowinie, nie zostało osiągnięte ani w Naddniestrzu, ani w Gruzji. Konflikt karabachski również nie został rozwiązany i doprowadził do rewanżu ze strony Azerbejdżanu w trakcie drugiej wojnie karabaskiej w 2020 roku.
Należy również zwrócić uwagę na fakt, że w republikach Azji Centralnej Rosja nie zrobiła nic, aby chronić interesy „rosyjskojęzycznych”, co spowodowało masowy exodus etnicznych Rosjan z tych republik. Ale nawet tutaj, paradoksalnie, społeczeństwo rosyjskie nie wyraziło w żaden sposób swojego stanowiska – obojętne stanowisko Rosji wobec rosyjskich pieds-noir z krajów Azji Centralnej nie wywołało żadnych protestów ani poparcia.
Od Serbii do Serbii
W stosunku do Bałkanów etnokulturowa zasada polityki zagranicznej została odziedziczona przez Federację Rosyjską bezpośrednio po Imperium Rosyjskim. Ostatnią i fatalną w skutkach decyzją Mikołaja II w polityce zagranicznej było wsparcie Serbii w 1914 r. po zabójstwie austriackiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda przez serbskich separatystów – zwolenników przyłączenia Chorwacji i Bośni do Serbii, które znajdowały się pod panowaniem austro-węgierskim. Efektem tej decyzji była I wojna światowa i upadek imperiów austro-węgierskiego i rosyjskiego.
Podczas rozpadu Jugosławii Serbia, pod przywództwem Slobodana Miloszewicza, obrała w przybliżeniu tę samą drogę, którą podążało Królestwo Serbskie przed I Wojną Światową – kurs aneksji od sąsiadów jak największej części terytorium zamieszkałego przez etnicznych Serbów, i czystek etnicznych ludności nie serbskiej.
W konflikcie jugosłowiańskim Rosja wspierała bliską etnicznie słowiańską, prawosławną Serbię. W rzeczywistości w 1991 roku rosyjska polityka zagraniczna również powróciła do punktu, w którym zakończyła się polityka zagraniczna Imperium Rosyjskiego. Choć jednocześnie Rosja budowała nowe, przyjazne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i krajami europejskimi, podyktowane koniecznością pozyskania kredytów na finansowanie upadającej sowieckiej gospodarki, to jednocześnie udzielała wszelkiego możliwego poparcia rządowi Slobodana Miloszewicza, przymykając oko na jawnie ludobójczą politykę Serbów w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie oraz Kosowie.
Więcej! Wg różnych danych po stronie Serbii walczyło od kilkuset do kilku tysięcy rosyjskich ochotników. Jednym z nich było, ponownie, Igor Striełkow.
MSZ Rosji delikatnie, ale konsekwentnie wspierało Miloszewicza w trakcie kierowania tym resortem przez „demokratę” Andrieja Kozyriewa (Rosja odmówiła wówczas poparcia zbrojnej interwencji sił pokojowych ONZ w konflikcie) i z coraz większą pewnością siebie za czasów „konserwatywnego” Ministra SZ Jewgienija Primakowa.
W latach 1992-1994 Witalij Czurkin był specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji na Bałkanach, a następnie (od 2006 do 2017) przedstawicielem Rosji przy ONZ. W 1994 roku, podczas serbskiego oblężenia stolicy Bośni, Sarajewa, serbscy artylerzyści Radovana Karadżicia (skazanego przez międzynarodowy trybunał w 2016 roku na dożywocie za ludobójstwo, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości) codziennie ostrzeliwali oblężone przez Serbów miasto, zabijając cywilów – bośniackich muzułman.
Po tym, gdy sekretarz generalny NATO Kofi Annan nakazał siłom pokojowym ONZ lotniczy atak na serbską artylerię, Czurkinowi udało się „przekonać” Karadżicia do przesunięcia artylerii 20 kilometrów od miasta. W Rosji działania Czurkina przedstawiano jako wielki sukces rosyjskiej dyplomacji, osiągnięty bez rozlewu krwi, „dzięki pełnego szacunku podejściu do stanowiska Serbów”. Czurkin wkrótce odszedł, wznowiono ostrzał, NATO musiało uciec się do bombardowań, a oblężenie Sarajewa zostało zakończone dopiero w 1996 roku po zawarciu Porozumień z Dayton, które zakończyły wojnę Serbii, Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. W sumie podczas oblężenia Sarajewa zginęło około 5,5 tysiąca cywilów.
Poparcie Slobodana Miloszewicza nie przyniosło Rosji żadnych korzyści w polityce zagranicznej. Miloszewicz został pokonany, wydany przez samą Serbię Międzynarodowemu Trybunałowi ds. byłej Jugosławii (MTKJ) pod zarzutem zbrodni przeciwko ludzkości, w tym ludobójstwa, i zmarł w trakcie procesu. Podczas gdy trybunał międzynarodowy w 2014 roku uznał działania Serbii w Bośni i Kosowie za ludobójstwo, Rosja stworzyła swoją własną narrację na temat konfliktu jugosłowiańskiego: Serbia nadal jest uważana za ofiarę konfliktu. O tym, że konflikt był rozpętany przez Slobodana Miloszewicza w celu budowy „Wielkiej Serbii”, nawet się nie wspomina.
Dowodów nie trzeba długo szukać – w artykule rosyjskiej Wikipedii „Wojny jugosłowiańskie” wyrażenie „czystki etniczne” nie pojawia się ani razu, podczas gdy w wersji angielskiej pojawia się 22. Bombardowanie Jugosławii w 1999 r., które powstrzymało kolejną próbę ludobójstwa – tym razem mniejszości albańskiej w Kosowie – postrzegane jest jako agresja NATO przeciwko Serbii. Rosja nadal nie uznaje niepodległości Republiki Kosowa. Ustalone przez Międzynarodowy Trybunał dla Jugosławii fakty ludobójstwa są w Rosji kwestionowane.
Imperium narodowo-liberalne
Na początku lat 90-tych rozpoczęło się także kształtowanie „aparatu ideologicznego”, który jest obecnie aktywnie wykorzystywany w konflikcie ukraińskim. W 1996 roku rosyjski historyk Władimir Kabuzan wydał książkę „Rosjanie na świecie: dynamika ludności i osadnictwa (1719 – 1989). Kształtowanie się granic etnicznych i politycznych narodu rosyjskiego”.
Warto zauważyć, że samo pojęcie „granic etnicznych” historyk zaczerpnął ze słownika europejskich nacjonalistów przełomu XIX i XX wieku, którzy próbowali ustalić, gdzie przebiegają granice ich nowych państw narodowych, powstających na terytoriach upadających imperiów. Kabuzan włączył w granice etniczno-kulturowe narodu rosyjskiego wschodnie i południowe anektowane terytoria Ukrainy, północ Kazachstanu, a także część terytoriów Estonii i Łotwy. Proponował bezpośrednie przyłączenie tych terytoriów do Rosji.
Na początku XXI wieku opublikowane zostały dwa teksty – „Strategia dla Rosji: Agenda Prezydenta – 2000”, przygotowana przez Radę Polityki Zagranicznej i Obronnej (SVOP) oraz artykuł Anatolija Czubajsa (wówczas przewodniczącego partii „Związek Prawicy”) „Misja Rosji w XXI wieku”. Obie koncepcje głosiły, że Rosja powinna zaangażować się w ekspansję gospodarczą na terenach byłych republik ZSRR i zdominować tę przestrzeń za pomocą „soft power” – dźwigni ekonomicznej i kooptacji elit narodowych.
Koncepcja Czubajsa przewidywała budowę w Rosji demokratycznego państwa z gospodarką kapitalistyczną i została nazwana „Liberalnym Imperium”. Bez względu na to, jak ta koncepcja opiera się na „miękkiej sile” i dominacji gospodarczej, zawierała ona również irredentystyczną ideę „ochrony praw i interesów rosyjskojęzycznych” w sąsiednich państwach. Współautorami tej koncepcji byli Leonid Gozman, Denis Dragunski i Dmitrij Oreszkin, a jej życzliwym recenzentem był ideolog „eurazjatyzmu” Aleksander Dugin. Wśród autorów „Strategii” znaleźli się zarówno zdeklarowany rewanżysta Jewgienij Primakow, jak i Władimir Łukin oraz Władimir Ryżkow – politycy nie wyznający idei imperialnej.
W tym samym czasie kształtowała się koncepcja „rosyjskiego świata”. Jak pisze ukraiński historyk Serhij Płohij w swojej książce „Zaginione królestwo”, po raz pierwszy Władimir Putin wypowiedział się na ten temat w 2001 roku na I Światowym Kongresie Rodaków za Granicą. Już wówczas Putin powiedział, że „rosyjski świat” wykracza poza granice państwa rosyjskiego i rosyjskiej narodowości. Ideę „rosyjskiego świata” ostatecznie sformułował Walerij Tiszkow, pierwszy szef Komitetu ds. Polityki Narodowej Rosji.
W 2008 roku w swoim wykładzie podał następującą definicję „rosyjskiego świata”: „społeczność transpaństwowa i transkontynentalna, którą łączy zaangażowanie w historyczne państwo rosyjskie i lojalność wobec jego kultury”. Tiszkow argumentował, że Rosjanie żyjący poza Rosją „opanowali przez wieki przestrzenie wschodniej Ukrainy, Krymu, północnego Kazachstanu, nie po to, by teraz zawężać rosyjski świat poprzez tzw. repatriację”.
Jeszcze wcześniej Tiszkow domagał się wspieranie przez Rosję pozycji języka rosyjskiego jako języka uprzywilejowanego w Kazachstanie, na Łotwie, w Mołdawii, Kirgistanie i na Ukrainie. „Rosyjski świat jest większy niż dzisiejsza Rosja. Tak było i tak być powinno, a zadaniem specjalistów jest pomoc ludziom kultury i języka rosyjskiego w zachowaniu ich duchowych zasad dla siebie i swoich potomków, a jednocześnie wzmacnianie rosyjskich wpływów i autorytetu w świecie”. Od takich wypowiedzi do żądań niepodległości terytoriów zamieszkałych przez ludność rosyjskojęzyczną – pod pretekstem obrony ich praw, jak to miało miejsce w Naddniestrzu – pozostał już tylko jeden krok. Należy podkreślić, że wiele krajów na całym świecie działa na rzecz promocji swojej kultury i języka, ale żadne z nich nie wymaga nadania statusu drugiego języka państwowego swojemu językowi narodowemu.
Formułowane przez Kobuzana i Tiszkowa idee „rosyjskiego świata” przywodzą na myśl nazistowskie teorie „rozdzielonego narodu” czy też irredentystyczne aspiracje państw narodowych końca XIX wieku, dążących do zajęcia jak największej liczby terytoriów zamieszkałych przez przedstawicieli ich tytularnych grup etnicznych. Za wyjątkiem zagadnień wejścia do organizacji międzynarodowych, handlu i współpracy gospodarczej z Zachodem, rosyjska polityka zagraniczna patrzyła na świat XXI wieku ze świata z przełomu XIX i XX wieku. W środowisku dyplomatycznym nie doszło do ponownego przemyślenia rosyjskiej polityki zagranicznej, jej kierunków i metod.
Rosyjscy intelektualiści, politycy, naukowcy, politolodzy i historycy, również nie przeciwstawiali się dawnej idei imperialnej i archaicznemu podejściu do polityki zagranicznej, w której wykorzystywano sowieckie narzędzia „Interfrontu”. Dzisiejsza wojna z Ukrainą jest realizacją wszystkich tych idei polityki zagranicznej, jak ujął to dziewiętnastowieczny teoretyk wojny Carl von Clausewitz, „innymi środkami”. A aneksja podbitych terytoriów jest jej logicznym zakończeniem.
Artykuł jest na naszym portalu dostępny również w języku rosyjskim pod linkiem: “КГБ и наследие Российской империи”