Karol Olszanowski – Kryzys zbożowy – geneza problemu

Karol Olszanowski – prawnik i ekonomista, producent związany z produkcją i handlem rolnym.

Niniejszą publikacją rozpoczynamy cykl artykułów o kryzysie zbożowym w Polsce i na świecie. Zapraszamy do lektury!

Karol Olszanowski

Do chwili agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę Unia Europejska prowadziła własną, bardzo protekcjonistyczną politykę rolną. Import towarów spoza UE był obwarowany bardzo szczegółowymi regulacjami zarówno natury finansowej (cła i inne opłaty), kontyngentami oraz badaniami fitosanitarnymi. Dla przykładu w 2019 r. na teren Polski wjechało ok. 150 tys t. zbóż z Ukrainy, co stanowiło 13% całości importu. A większość handlu – mowa o Polsce – odbywała się w ramach handlu wewnętrznego UE. W 2019 r. 55% naszych zbóż odebrali Niemcy. Dla zobrazowania problemu, o ile w 2019 r. mówmy o setkach tysięcy zaimportowanych ton to dziś mówimy o milionach ton.

Ukraina – lider produkcji zboża

Od 2017 r. Ukraina była państwem stowarzyszonym z UE. Na podstawie tego traktatu Ukraińcy mieli dokładnie określony katalog produktów (ponad 2200 stron tekstu) jakie towary, w jakich ilościach i przy jakich cłach mogą wwozić.

Sama zaś Ukraina była znaczącym producentem zbóż na świecie – w 2021 r. wyprodukowała 87 mln ton zbóż – Polska ok. 34 mln. Zarówno ona ja i większość krajów UE była eksporterami netto płodów rolnych. W tym miejscu pojawi się pierwszy czynnik destabilizujący. Wcześniej głównymi odbiorcami ukraińskiego zboża były takie kraje jak: Chiny (20% eksportu w 2020 r), Egipt 15% Indonezja 5,8% na dalszych miejscach były kraje takie jak Hiszpania, Turcja, Bangladesz. Poza Hiszpania i Holandią udział w imporcie państw europejskich był nieznaczny. Po 24.02.2022 r. te towary w dużej mierze zaczęły trafiać na rynek UE, który to rynek wcześniej nie był przygotowany ani proceduralnie, ani technicznie na przyjęcie takiej ilości ziarna.

Wpływ wojny na Ukrainie

Na początku konfliktu zbrojnego pomiędzy Ukrainą a Rosją, istniała realna obawa, że w wyniku działań zbrojnych zboże z Rosji jak również z Ukrainy – a te dwa kraje są znaczącymi producentami zbóż – przestanie trafiać na światowe rynki, co mogło przełożyć się na widmo klęski głodu. Ceny na giełdach zareagowały natychmiast i gwałtownie. Doszło do sytuacji, że kiedy w latach poprzednich tona pszenicy w czasie żniw kosztowała średnio 600-800 zł tak w marcu 2022 r. była wyceniana na ok. 2000 zł. Rzepak, który normalnie kosztował ok. 1500 zł za tonę, nagle zdrożał na ponad 4000 zł. Rolnicy zbierali finansowe żniwo ze wzrostu cen. Stan ten znacznie bardziej trwożył przetwórców i konsumentów, był także składową wzrostu inflacji. Strach był potęgowany blokadą portów czarnomorskich przez flotę rosyjską, co właściwie uniemożliwiało handel stronie ukraińskiej. W tym momencie z pomocą przyszła Unia Europejska.

Unia Europejska reaguje

30.05.2022 r. PE i Rada Europejska przyjęły rozporządzenie nr 870/2022, które tymczasowo do 5.06.2023 r. znosi całkowicie cła i kontyngenty w handlu między krajami UE a UA. W tym momencie możliwy był bezcłowy i nieograniczony wwóz Ukraińskich towarów na teren UE. Zaznaczam, że liberalizacja nie dotyczy tylko rynku zbóż, ale i innych towarów, już teraz pojawiają się coraz liczniejsze głosy o destabilizacji kolejnych branż.

Wracając do głównego wątku. W żniwa 2022 ceny zaczęły spadać. Pojawiła się narracja, że to skupujący chcą obniżyć ceny, a z rządu zaczęły docierać głosy, że to przejściowy etap i ceny szybko zaczną rosnąć. Aby zobrazować spadek cen – pszenica spadła z ok 2000 zł (w marcu/kwietniu) do ok 1500 zł (w żniwa) zaś rzepak z ok 4000 zł do 3000 zł. Podaję ceny orientacyjne, chcę przybliżyć rząd wielkości.

Porozumienie zbożowe

W sierpniu Rosja zgodziła się podpisać czasowe tzw. „Porozumienie zbożowe” z Ukrainą pod auspicjami Turcji i ONZ. Od tego momentu do marca 2023 r. Ukraińcy wyeksportowali szlakami morskimi ponad 23 mln t. zboża, zmieniły się jednak proporcje odbiorców. Znacznie wzrósł udział krajów UE m.in. Hiszpanii, Włoch i Holandii a spadł udział państw afrykańskich. Pamiętajmy, że cały czas mamy powtarzaną narrację, że podejmujemy wysiłek tranzytu ukraińskiego zboża dla ubogich państw zagrożonych głodem. Tu pozwolę sobie na dygresję – od 07.2022 do 10.04.23 r. głównymi odbiorcami kukurydzy z UE – a zarazem w części była to także kukurydza z Ukrainy – były takie kraje jak: Wielka Brytania, Szwajcaria, Korea Południowa czy Chiny, czy są to państwa zagrożone głodem?

W wyniku tych działań oraz liberalizacji handlu cena zbóż od listopada 2022 r. zaczęła systematycznie spadać. W tym miejscu wyjaśnijmy nieporozumienie, które jest interpretowane dowolnie, w zależności kto, jaki cel (głównie politycznie) chce osiągnąć. Jest prawdą, że ceny na dyktują światowe giełdy i większość podmiotów dostosowuje się do niej. Jeżeli ceny na giełdzie w Paryżu lub Chicago maleją to i w Polsce cena zaczyna spadać. Nikt nie kupi zboża od nas drożej, skoro może je kupić taniej np. we Francji. Część osób powtarza, że import z Ukrainy nie miał wpływu na cenę, bo ceny spadły w wyniku obniżek na giełdach. Oczywiście, ale obniżki miały swoje podstawy. Po pierwsze inwestorzy zrozumieli, że Rosji prawdopodobnie nie uda się militarnie pokonać Ukrainy, po drugie działa sprawnie handel czarnomorski, po trzecie cały czas wjeżdża w ogromnych ilościach zboże do EU. Rynek po prostu wycenił, że widma kryzysu, którego się ten sam rynek obawiał wiosną, nie ma.

Zniesienie ceł antydumpingowych

Drugą stroną medalu był fakt, że UE przestała stosować cła antydumpingowe wg strony ukraińskiej. Kiedy wojna się rozpoczęła -i mówimy o okresie do jesieni 2022 r. – wiele podmiotów z Ukrainy sprzedawało swoje towary taniej, niż wynikało to z wycen światowych, ponieważ starano się za wszelką cenę opróżnić magazyny po obfitym roku 2021 r., ochronić towary przed rabunkiem oraz odzyskać zainwestowany kapitał. Fakt sprzedaży towarów taniej, niż w krajach ościennych spowodował ogromne zainteresowanie kupujących, co wymusiło spadki cen. Jest to normalny proces stabilizacji cen pomiędzy popytem a podażą. Jednym słowem czy jest prawdą, że ceny w Polsce spadły przez spadek cen na giełdach – tak. Czy sytuacja na Ukrainie (ale nie tylko) przyczyniła się do spadków – również tak.

Kumulacja zdarzeń

Efekt tych zdarzeń zaczął się kumulować. Ceny na świecie zaczęły spadać, EU zapełniła swoje spichlerze ziarnem z Ukrainy, a rolnicy zaczęli protestować. W tym momencie zaczął interweniować rząd, ale to zostawię na kolejny artykuł, w którym będę omawiał bieżące propozycje rządzących i ewolucję pomysłów na przezwyciężenie problemu.

W tym momencie chciałbym podkreślić, że szukanie winnych obecnej sytuacji musi uwzględnić kontekst sytuacji, która miała miejsce na wiosnę 2022 r. Proszę sobie przypomnieć, jak wielka była chęć pomocy Ukrainie. Ludzie samoczynnie przyjmowali uchodźców do własnych domów, organizowano zbiórki, ochotnicy jechali na front etc. W tym okresie fala entuzjazmu, ale i strachu przed Rosją była tak wielka, że nawet najbardziej racjonalny polityk nie dałby rady przeforsować zdania odmiennego – zresztą nie zrobił tego żaden kraj UE. Były jednak popełnione błędy, których można było uniknąć.

W mojej opinii należało zgodnie z prawem wspólnotowym i krajowym dokładnie badać wjeżdżające zboże do kraju, po drugie stworzyć system informatyczny do kontroli nad tranzytem. Nie uczyniono tego, a efekty zaniedbań dziś widzimy. Analizę tego problemu zostawiam na dalsze części.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *