Jerzy Litwinow, analityk i ekspert Fundacji Instytut Prawa Wschodniego im. Gabriela Szerszeniewicza
W polskiej debacie publicznej przyjęło się twierdzenie, że tworzenie ram prawno-instytucjonalnych w celu ułatwienia powrotu osób deklarujących swój związek z polskością ma dotyczyć przede wszystkim ludzi, którzy wyjechali w ramach masowej emigracji po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Karta Polaka zaś jest instrumentem prawnym skierowanym przede wszystkim do osób zainteresowanych Polską mieszkających w innych krajach, niż typowe kierunki emigracji po 2004 r.
W kontekście przyjazdu Polaków ze Wschodu odzywa się w nas „duch przeszłości”, czyli, że każdy Polak z krajów b. ZSRR jest potomkiem poszkodowanych przez państwa zaborcze, czy też okupację radziecką w Polsce Ludowej okresu stalinowskiego. Taki sposób myślenia ma mało wspólnego z rzeczywistością.
Jeżeli popatrzymy na warunki uzyskania Karty Polaka, to zauważymy, że nie trzeba być wcale Polakiem, czy osobą polskiego pochodzenia, powiem więcej, nie trzeba mieć nic wspólnego z Polską. Wystarczy, że osoba zainteresowana będzie działać na rzecz organizacji polonijnej przez 3 lata przed złożeniem wniosku o uzyskanie Karty Polaka. Istnieją od wielu lat aplikacje na smartfon, filmiki na Youtube, specjalne kursy w celu przygotowania osoby zainteresowanej do egzaminu w konsulacie, przeprowadzanego w formie rozmowy.
Czy jest to niesprawiedliwe, nielogiczne czy niestyczne? Zależy od założeń, jakie przyjmiemy.
Zakładając, że ratio legis ustawy o Karcie Polaka (dalej: KP) są twardy interesy Państwa Polskiego, należy zauważyć, że jak najbardziej jest ona projektem zgodnym z polską racją stanu. Karta Polaka zachęca każdego człowieka żyjącego na kuli ziemskiej (od połowy 2019 r.) do nauki języka polskiego, odbycia studiów w Polsce po polsku, pracy w Polsce, rozpoczęcia działalności gospodarczej w Polsce oraz uzyskania obywatelstwa polskiego w ciągu około 1,5 roku od momentu przyjazdu. Uważam, że Kartę Polaka można porównać do amerykańskiej green card, z tą jednak różnicą, że uzyskanie KP nie zależy od losowania, lecz wysiłku osoby zainteresowanej, ponieważ musi ona nauczyć się polskiego na poziomie co najmniej A1 oraz znać podstawowe informacje o polskiej kulturze narodowej. Liczba wydanych KP nie zależy też od rocznych kwot jej wydania czy punktów.
Wprowadzenie rocznych kwot dla obywateli różnych krajów oraz przyznawanie punktów każdej osobie ubiegającej się o Kartę Polaka w podobny sposób do brytyjskiego systemu imigracyjnego stanowiłoby skuteczne narzędzie w selekcji najlepszych kandydatów na przyszłych obywateli RP. Pozwoliłoby to na odejście od obecnego charakteru Karty Polaka, postrzeganego przez Polaków jako instrumentu prawnego stanowiącego zadośćuczynienie za doznane krzywdy potomków osoby ubiegającej się o KP. Jest to myślenie w kategoriach romantycznych charakterystycznych dla wybitnych pisarzy i poetów polskich takich jak A. Mickiewicz czy J. Słowacki, ale zupełnie nieakceptowalne w polityce zarówno krajowej, jak i zagranicznej nowoczesnego państwa.
Za systemem punktowym przemawia ten fakt, że nabycie obywatelstwa RP poprzez wcześniejsze uzyskanie Karty Polaka jest najszybszym sposobem na zostanie obywatelem Unii Europejskiej. Nawet we Francji, studenci, którzy ukończyli szkołę wyższą po francusku potrzebują co najmniej 2 lata zamieszkania w kraju w czasie nauki na studiach magisterskich (3-4 lata, jeżeli chodzi o studia licencjackie), żeby móc aplikować o obywatelstwo. Nie sposób założyć, że wobec tak dużej atrakcyjności Karty Polaka nie będzie dochodzić do nadużyć, chociażby takich, że osoba zainteresowana KP po prostu kupi sobie zaświadczenie organizacji polonijnej. Zresztą, można łatwo znaleźć takie oferty w Internecie już od 1.000 euro.
Co na to polskie MSZ?
W odpowiedzi na moje zapytanie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało dane o liczbie wydanych Kart Polaka w 2019 i 2020 r. Były to pierwsze lata, w których obywateli wszystkich krajów świata mogli się ubiegać o uzyskanie Karty Polaka. Przypomnę, że wcześniej tylko obywatele krajów b. ZSRR mogli się zwrócić z wnioskiem o wydanie KP. Najwięcej KP wydano na Białorusi, przede wszystkim w Grodnie 6.629 sztuk (2019 r.), 6.304 szt. (2020 r.). Jednak najciekawszą informacją jest liczba wydanych KP w tych krajach, których obywatele do tej pory nie mogli jej uzyskać.
Przykładowo
• Berlin 1 szt. (2019 r.), 0 szt. (2020 r.),
• Londyn 2 szt. (2019 r.), 0 szt. (2020 r.),
• Nowy Jork 7 szt. (2019 r.), 0 szt. (2020 r.).
Dane pochodzące z innych krajów, zamożniejszych od Polski, pokazują, że KP nie znalazła swoich odbiorców. Nawet w celach symbolicznych osoby mające polskie pochodzenie, lecz niebędące obywatelami polskimi nie są zainteresowane uzyskaniem KP.
Chlubnym wyjątkiem są Czechy, gdzie łącznie 17 osób w 2019 r. uzyskało KP, zaś w 2020 r. w samej Ostrawie wydano 340 Kart Polaka wobec 19 szt. wydanych w Pradze. Wygląda na to, że to właśnie Polacy w Czechach najbardziej odczuwają potrzebę formalnego uznania ich związku z Macierzą. Można również domniemywać, że w dużej mierze jest to zasługa polskich władzy dyplomatycznej, reprezentującej Polskę w Czechach, które to władze były najbardziej aktywne w promocji KP po rozszerzeniu możliwości jej wydania w 2019 r.
Tekst jest wyrazem koncepcji i poglądów Autora, a jego publikacja nie oznacza jego całkowitego poparcia przez Fundację.