Nikodem Patejczyk, współpracownik Fundacji Instytut Prawa Wschodniego im. G. Szerszeniewicza
1 sierpnia bieżącego roku na pograniczu Serbii i Kosowa doszło do poważnych napięć. Bezpośrednią przyczyną była decyzja premiera Kosowa Albina Kurtiego, nakazująca obywatelom narodowości serbskiej zamieszkujących północną część Kosowa używania tablic rejestracyjnych wydawanych w stołecznej Prisztinie.
Zamieszki na granicy
Na granicy oddzielającej oba państwa rozpoczęły się zamieszki, wprowadzono blokady, w stan gotowości postawiono lokalne policje i armie. Na najgorsze byli także przygotowanie żołnierze sił pokojowych NATO stacjonujących na terenie Kosowa, tzw. „Kosovo Force” w skrócie KFOR. Ostatecznie pod naciskiem Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych Albin Kurti odroczył decyzję do 1 września. Pod ścisłym nadzorem KFOR-u zniesiono ograniczenia graniczne. Obecnie sytuacja jest opanowana. Forma konfliktu zamieniła się w formę słownych oskarżeń zarówno ze strony Kurtiego jak również serbskiego Prezydenta Aleksandara Vucicia.
Tymczasowy spokój nie oznacza jednak, że pojedynek Serbii z Kosowem został już finalnie zakończony. Wręcz przeciwnie, zamieszki o zbliżonym charakterze miały miejsce niedawno, a dokładniej we wrześniu 2021 roku. Mniejszość serbska w Kosowie to około 140 000 obywateli, co w skali całego państwa stanowi 7% z ponad dwumilionowej populacji. Przedstawiciele tego narodu w zdecydowanej większości zamieszkują 5 z 30 gmin kosowskich. Trzy znajdują się na północy w Regionie Mitrovica, a dwie w południowym Regionie Gnjilane. Dla porównania na terenie Serbii mieszka ok. miliona Albańczyków, co jest równoznaczne z blisko 15% wszystkich mieszkańców.
Wzrost nastrojów secesyjnych
Serbowie z Kosowa podobnie jak ze współtworzącej Bośnię i Hercegowinę Republiki Serbskiej (gdzie także nie są ludnością dominująca mieszka, tam 33% przedstawicieli tej społeczności), nie respektuje obowiązującego w tych krajach prawa. Zamiast tego uaktywniają się tendencje secesyjne mające na celu przyłączyć się do Republiki Serbii. A wsparcie dla tych inicjatyw przychodzi z samego Belgradu, mimo że tamtejszy rząd oficjalnie się do tego nie przyznaje. Próby destabilizacji Kosowa oraz Bośni i Hercegowiny w połączeniu z brakiem jednoznacznego stanowiska Serbii w obecnym konflikcie rosyjsko-ukraińskim (próba manewrowania w utrzymywaniu relacji między wspólnotą euroatlantycką, a Federacją Rosyjską, która jest bliskim sojusznikiem Serbii w konflikcie z Kosowem, utrudnia również proces integracji europejskiej z pozostałymi państwami Bałkanów Zachodnich: Albanii, Czarnogóry i Macedonii Północnej.
Mimo że kraje te formalnie należą do NATO, a więc musiały uzyskać pozytywne rekomendacje ze strony potężnych krajów Europy Zachodniej. Analizując historię relacji Serbii z Kosowem nie sposób dostrzec złożoności, jakim charakteryzują się stosunki pomiędzy oboma krajami, które przetrwały ponad 90 lat w ramach trzech państw jugosłowiańskich: monarchistycznej, komunistycznej oraz demokratycznej, a także w ramach skonfederowanej Serbii i Czarnogóry. Jednak zasadniczą i trudną do rozwiązania kwestią pozostaje fakt, w jakim kierunku zmierza sąsiedztwo serbsko-kosowskie. A co za tym idzie, jaka przyszłość czeka region Bałkanów Zachodnich?
Cofnijmy się o kilka lat
Do prawidłowego zrozumienia sytuacji na pograniczu Serbii i Kosowa należy cofnąć się do lat 90. ubiegłego stulecia. I trwającego wówczas rozpadu Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Bowiem w latach 1996-1999 w dzisiejszej Republice Kosowa toczyły się działania wojenne. Podobnie jak w przypadku Chorwatów, Słoweńców, Boszniaków oraz Macedończyków albańscy mieszkańcy tej prowincji (potoczna nazwa Kosowa w czasach socjalistycznych, kiedy razem z Wojwodiną były okręgami autonomicznymi Socjalistycznej Republiki Serbii) również dążyli do utworzenia niepodległego państwa.
Charakter wojny w Kosowie był zbliżony do tej, jaka miała miejsce w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie. Oznacza to, że był on długotrwały, pełen przemocy i licznych zbrodni na ludności cywilnej. Wojskowym przedstawicielem Kosowa w tej wojnie była Armia Wyzwolenia Kosowa UCK, która również otrzymywała wsparcie od Albanii. Ich zadaniem była ochrona ludności albańskiej przed prześladowaniami i represjami ze strony wojsk Federalnej Jugosławii.
Po początkowych sukcesach UCK, z biegiem czasu ich pozycja zaczęła słabnąć, a Serbowie zdobywali kolejne wioski. Dla mieszkających tam Albańczyków oznaczało to aresztowanie, utratę domu, a wielu przypadkach był to wyrok śmierci. Rosnąca liczba ofiar oraz brak woli negocjacyjnej ze strony Jugosławii, spowodował zdecydowaną reakcję Sojuszu Północnoatlantyckiego, w szczególności Stanów Zjednoczonych. Zdecydowano się na zastosowanie siłowych rozwiązań, które zmuszą Serbów do kapitulacji i zakończoną falę czystek.
W tym celu, pomimo braku zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ, od marca do czerwca 1999 roku przeprowadzono dwie operacje wojskowe kończące wojnę w Kosowie: Allied Force bezpośrednia wymierzoną w armię jugosłowiańską oraz Allied Harbour, która miały na celu pomoc humanitarną dla lokalnej ludności po zakończeniu działań zbrojnych. Regularne bombardowania Serbii ostatecznie, zmusiły Prezydenta Jugosławii Slobodana Milosevicia do kapitulacji. Serbowie wycofali się z Kosowa a Albańczycy mogli wrócić do swoich domów.
Po zakończeniu działań zbrojnych w 1999 roku Kosowo stało się obszarem administrowanym przez Organizację Narodów Zjednoczonych. A dokładnie przez Tymczasową Misję Administracyjną Narodów Zjednoczonych UNMIK w Kosowie. Od strony wojskowej nad bezpieczeństwem czuwają siły pokojowe NATO w ramach KFOR. Oznaczało to, że nadzór Serbii nad Kosowem stawał się już tylko teoretyczny, co oczywiście powodowało ogromne niezadowolenie wśród władz w Belgradzie. Mimo, że wciąż formalnie była to część Serbii i Czarnogóry.
Punktem kulminacyjnym negatywnie oddziaływającym na obecny kształt stosunków Serbii z Kosowem była deklaracja niepodległości w Prisztinie w dniu 17 lutego 2008 roku. Wydarzenie to doprowadziło do podziału sceny międzynarodowej, a także wywołało szereg dyskusji na temat przyznawania niepodległości danemu państwu w wyniku działań secesyjnych. Reakcja Serbii na te wydarzenia była oczywiście negatywna. Po dzień dzisiejszy Serbowie nie uznają tego państwa, tylko nadal uważają je za swoją prowincję. Mają także wsparcie wśród licznej grupy państw ONZ podważających legalności istnienia niepodległego państwa Kosowo. Wśród argumentów przeciw wymienia się m.in. fakt, że w prawie międzynarodowym nie istnieje zjawisko jednostronnego ogłoszenia niepodległości. Tym samym Kosowo nadal pozostaje częścią Republiki Serbii.
Uznanie niepodległości Kosowa
W ONZ niepodległość Kosowa uznaje 98 ze 193 państw. Ich kandydaturę blokują dwaj członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ: Chiny i Rosja. Przez co nie posiadają statusu państwa członkowskiego i tym samym pełnego uznania podmiotowości na arenie międzynarodowej. Także w samej wspólnocie euroatlantyckiej nie ma stuprocentowej jedności w udzieleniu poparcia niepodległemu Kosowu. O ile państwo to mogło liczyć na wsparcie ze Stanów Zjednoczonych oraz zdecydowanej większości krajów NATO i UE. Tak krajami ze wspólnoty nieuznającymi suwerenności Kosowa są: Grecja, Cypr, Hiszpania, Rumunia i Słowacja.
W przypadku Hiszpanów obawy są uzasadnione, gdyż oni sami muszą mierzyć się z problemem separatyzmu niepodległościowego w Katalonii oraz Kraju Basków. Natomiast Cypryjczycy mają wciąż nierozwiązaną kwestię Cypru Północnego, o który rywalizują z Turcja. Ponadto sam przypadek powstania Kosowa w wyniku secesji stanowi niebezpieczny precedens dla powstania kolejnych tego typu państw na świecie. Krajem, które wyrażały o to obawy jest np. Gruzja. Bowiem po uznaniu Kosowa prośby do ONZ, a konkretnie do Rosji w sprawie uznania państwowości wysłały rządy Abchazji i Osetii Południowej.
W tym przypadku jednak USA i UE nie uznają istnienia tych republik. Państw nieuznawanych przez społeczność międzynarodową na obszarze dawnego Związku Radzieckiego jest znacznie więcej. Jak np. Naddniestrze, które ogłosiło jednostronną niepodległość od Mołdawii, a następnie w wyniku wojny przy wsparciu Rosji zachowało swoją niezależność od tego kraju. Również zaliczać zaliczają się do nich tzw. dwie republiki powstałe na wschodzie Ukrainy w wyniku rozpoczętej w 2014 roku wojny z prorosyjskimi separatystami w rejonie Doniecka i Ługańska. Zaniepokojenie w związku z powstaniem Kosowa wyraziły także m.in. Argentyna, Białoruś, Boliwia, Brazylia, Kazachstan czy też Mołdawia.
Stosunki Serbia-Kosowo
Jeśli chodzi o same stosunki Serbii z Kosowem po ogłoszeniu niezawisłości to ich przebieg jest niestabilny, wypełniony wrogością i brakiem woli w znalezieniu jakiekolwiek porozumienia w celu jego złagodzenia. Nawet jeśli pojawią się pozytywne przypadki jak np. w marcu 2011 roku. Wtedy też przy udziale Komisji Europejskiej zawarto pierwsze porozumienie pomiędzy Serbią i Kosowem. Wówczas władze w Belgradzie zobowiązały się do uznania dokumentów tożsamości i tablic rejestracyjnych wydanych na terenie Kosowa. Także dotyczyło to dyplomów szkolnych i uczelnianych oraz tworzenia urzędów stanu cywilnego w Kosowie. Zmniejszono też liczebność wojsk KFOR-u z 14 do 10 tys. żołnierzy.
W dalszej perspektywie było to jednak tylko rozwiązanie tymczasowe, gdyż już w kwietniu 2011 roku Serbowie zbojkotowali spis powszechny przeprowadzony w Kosowie. W ich opinii liczebność gmin serbskich na północy kraju została zaniżona. W lipcu tego samego roku oddziały policji Kosowa próbowały siłowo przejąć dwa przejścia graniczne z Serbią. Kolejnym krokiem łączącym Serbię i Kosowo było porozumienie podpisane 19 kwietnia 2013 roku mówiące o normalizacji stosunków Serbii z Kosowem. Dotyczyło ono nadania gminom serbskim w północnym Kosowie możliwości samostanowienia i dobrowolnego zrzeszania się.
Pozwolono Serbom na organizacje własnej policji, placówek oświaty, planów zagospodarowania przestrzennego, ośrodków kultury i placówek medycznych. Sądownictwem gmin miał zająć się specjalny sąd apelacyjny w Prisztinie, w którym zasiadali sędziowie reprezentujący Serbów. Komplikacją był jednak brak konsensusu serbsko-kosowskiego w nadaniu temu porozumieniu charakteru umowy międzynarodowej. Dodatkowo Serbowie z północy Kosowa to porozumienie odrzucili i nawoływali do referendum w tej sprawie. Mimo, że w planach miał zostać powołany specjalny komitet wdrażający umowę w życie, nie powstał po dzień dzisiejszy. Zastrzeżenia budziły także protesty serbskich mieszkańców Kosowa dotyczące zasad bezpieczeństwa. Spotykali się bowiem z nietolerancją ze strony Albańczyków oraz w dużym stopniu ograniczono im swobodę poruszania się po kraju. Co także uniemożliwiało znalezienie kompromisu na linii Belgrad-Prisztina.
Negocjacje z 2018 roku
Po kilkuletnim impasie pod naciskiem UE i USA rozmowy wznowiono latem 2018 roku. Podobnie jak poprzednio nie przyniosły one rozwiązań. Zarówno Prezydent A.Vucić jak Prezydent Kosowa Hashim Thaci odraczali rozpoczęcie rozmów w czasie. Dodatkowo obie głowy państw przedstawiły kontrowersyjne zmiany graniczne, tym samym ponownie zwiększając napięcia społeczne i zaogniając wzajemną politykę międzysąsiedzką. Próby rozejmu podjęto jeszcze we wrześniu 2020 roku za czasów prezydentury Donalda Trumpa. Wtedy też Belgrad i Prisztina zobowiązały się do budowy połączeń drogowych i kolejowych łączących obie stolice.
Finalnie, pod naciskiem Waszyngtonu oba kraje porozumienie podpisały. Jednak ich charakter był tylko i wyłącznie ekonomiczny. Sprzeciw mógłby negatywnie wpłynąć na relację obu państw z supermocarstwem. A zarówno Serbia jak i Kosowo starają się utrzymywać jak najlepsze stosunki z USA. Ewentualne ich pogorszenie może oznaczać utratę wielu miliardów dolarów zysków z amerykańskich inwestycji. Mimo podpisanej umowy w temacie uznania państwowości dla Kosowa oraz pojednania przełomu wciąż nie było.
Konflikt Serbii z Kosowem wciąż trwa i aktualnie trudno jest przewidzieć datę jego zakończenia. Nie oznacza to, że jest on bez wpływu na funkcjonowanie i stabilność kontynentu europejskiego. Jak wspomniano powyżej brak porozumienia Serbii z Kosowem uniemożliwia jakikolwiek proces integracyjny obu tych państw zarówno z Unią Europejską jak również Sojuszem Północnoatlantyckim. Pośrednio na serbskim oporze tracą również pozostałe kraje dawnej Jugosławii. Najbardziej Bośnia i Hercegowina. Serbowie, podobnie jak w Kosowie, nie respektują tamtejszego prawa i otwarcie nawołują do połączenia z Serbią właściwą.
Przez co destabilizują sytuację w tym państwie i nie pozwalają mu na integrację z Zachodem. Ciekawym zjawiskiem jest to, że w czasie trwającej wojny na Ukrainie opór Serbów wobec integracji terytorialnej Kosowa może się dla nich samych zakończyć poważną klęską. Stanowisko Belgradu wobec tego konfliktu jest trudne do oceny, gdyż Prezydent A. Vucić próbuje utrzymać wielobiegunowy kurs w polityce zagranicznej. Powoduje to, że Serbia nie ma jednoznacznego zdania w tej kwestii. Na dodatek nie zrezygnowała ze współpracy z Federacją Rosyjską. Gdyż nadal widzi w nim wsparcie w kwestii Kosowa.
Na przeciwległym biegunie znajduje się rząd w Prisztinie. Który od samego początku swojego istnienia dąży do integracji z UE i NATO co wzmacnia jego pozycję negocjacyjną. Jeśli Serbowie nie wyszczególnią swojej ścieżki międzynarodowej, to grozi im droga Białorusi, a co za tym idzie izolacja na kontynencie europejskim. Jednak największą porażką geopolityczną okaże się wstąpienie Kosowa do NATO. Wtedy też Serbia będzie w całości otoczona przez kraje Sojuszu. Co prawda pozostanie jeszcze Bośnia, w której Serbowie zablokują jej akcesję. Jednak należy pamiętać o bliskiej współpracy muzułmańsko-chorwackiej Federacji Bośni i Hercegowiny z Turcją, której armia jest druga co do wielkości w całej wspólnocie atlantyckiej.