Kacper Knochowski – praktykant w Fundacji Instytut Prawa Wschodniego im. G. Szerszeniewicza
Emocje po ostatnich wyborach do Bundestagu już opadły. Wyścig ten wygrała Socjaldemokracja (SPD) z wynikiem ponad 25%. Na drugim miejscu uplasowała się chadecja (CDU/CSU), która po 16 latach nieprzerwanych rządów odchodzi do ław opozycyjnych. Kolejnymi partiami, które będą zasiadały w izbie niższej parlamentu niemieckiego są: Zieloni (14,8%), FPD (11,5%), AFD (10,3%) i Lewica (4,9%).
Co wiemy?
Na dzień dzisiejszy (3.12.2021) już wiadomo, że przyszły rząd będzie się składał z Socjaldemokratów (SPD), Zielonych i Liberałów (FPD). Mówi się o tym połączeniu „koalicja sygnalizacji świetlnej”. 24 listopada bieżącego roku została opublikowana umowa koalicyjna, w skład której wchodzą wyżej wymienione partie. Ten 177 stronicowy dokument jest skutkiem dwumiesięcznych pertraktacji między partiami, które wcale nie są sobie tak bliskie, jak mogłoby się wydawać. Według analizy Ośrodka Studiów Wschodnich (26.11.2021) nad tak ogromnym projektem pracowało ponad 300 polityków w 22 grupach roboczych. Umowa ta wskazuje również przyszłych szefów resortów i co najważniejsze kanclerza, którym zostanie Olaf Scholz.
Persona ta w dalszym ciągu jest bardzo popularna w Niemczech. Jego kampania wyborcza miała na celu jak największe upodabnianie się do obecnej kanclerz Angeli Merkel, którą pomimo klęski chadeków Niemcy w dalszym ciągu uwielbiają. Takowy zabieg marketingu politycznego, mający na celu skupienie kampanii wyborczej na jednym człowieku pokazał, że jest on skuteczny i przyniósł swoje zamierzone skutki.
Kuluary wyborów
Kuluary negocjacji umowy i wystąpienia polityków po jej opublikowaniu przedstawiła Berenika Lemańczyk w forsal.pl (24.11.2021). Na samym wstępie przytacza ona słowa Olafa Scholza (SPD) mówiącego o „koalicji równych sobie”. Oznacza to, że pomimo znacznie słabszych wyników mniejszych partii koalicyjnych, będą one posiadały równe prawa. Jest to dość utopijna wizja polityki, ponieważ wiadomo, że najsilniejsza partia najczęściej „rozdaje karty” w koalicji. Takowy precedens wymagałby przejścia na jeszcze wyższy pułap kultury politycznej w Niemczech. Przyszły kanclerz na konferencji powiedział, że celem tego rządu nie będzie polityka „najmniejszego wspólnego mianownika”, ale wspólne „wzmacnianie spójności społecznej”, aby „uczynić kraj lepszym”.
Lider Partii Zielonych, Robert Habeck, wspomniał, że negocjacje międzypartyjne były „czasami dość wyczerpujące” i że partnerzy „wiele od siebie oczekiwali”. Jest to oczywiście skutek utworzenia rządu centrolewicowego, którego członkowie w pewnych postulatach (np. wolnorynkowych, klimatycznych) mogą się między sobą różnić.
Najmniejszy z koalicjantów (jednakże wcale nie najsłabszy; FDP) również może być z tych negocjacji usatysfakcjonowany. Christian Lindner, lider liberałów, mówi: „Mamy niezwykle ambitne plany. I dlatego odczuwamy pokorę wobec wymiary tego, czego się podjęliśmy. Ta pokora jest wskazana w obliczu wyzwań”. Powiedział również, że rozmowy koalicyjne były bardzo trudne, co jest oczywiście przyczyną poglądów liberalnych FDP, które w znaczący sposób różnią się od poglądów partii Olafa Scholza, która ma wektor swojej polityki ma skierowany bardziej w lewą stronę.
Podziały wewnątrzkoalicyjne
Podział tek w nowym rządzie również był kwestia sporną pomiędzy koalicjantami. Jednakże nawet ta kwestia nie zniweczyła przebrnięcia do końca przez negocjacje.
Socjaldemokraci, jak wynika z przewidywań Bereniki Lemańczyk, mają dostać resorty: spraw wewnętrznych, obrony, budownictwa, pracy i spraw społecznych, zdrowia, współpracy gospodarczej.
Zieloni zaś będą odpowiedzialni za resorty: spraw zagranicznych, rodziny, środowiska i rolnictwa. Takowe ministerstwa, które przypadły Zielonym, można było przewidzieć już podczas kampanii wyborczej. Liderzy tego ugrupowania wspominali, że dla nich najważniejszy jest klimat i transformacja energetyczna w Niemczech, za którą teraz będą odpowiedzialni.
Liberałom przypadną resorty: finansów, sprawiedliwości, transportu oraz edukacji i badań naukowych. FDP również może być bardzo zadowolona z wyniku takowych rokowań, ponieważ w kampanii wyborczej jej główne hasła opierały się na wolnym rynku.
Niemcy versus Unia Europejska
Nowa koalicja będzie również dbać o prężny rozwój Unii Europejskiej. Jak podaje Mateusz Kucharczyk na łamach EURACTIV.PL(25.11.2021), Niemcy będą zmierzać ku federacji europejskiej. Autor przytacza kwestie zawarte w umowie koalicyjnej mówiące, że nowy rząd będzie chciał doprowadzić do procesu konstytucyjnego, co będzie uwerturą do powstania europejskiego państwa federalnego. Cytuje on również słowa przyszłego kanclerza, mówiącego, że „suwerenna Europa jest kluczem do naszej polityki zagranicznej”, dodając, że „jako silny gospodarczo i najbardziej zaludniony kraj w sercu Starego Kontynentu, naszą misją jest umożliwianie, wspieranie i rozwijanie suwerennej Europy”.
Są to postulaty bardzo ambitne i wymagające większego zaangażowania we Wspólnotę, niżeli w politykę wewnętrzną Niemiec. Francja, która na początku XXI wieku nie chciała ustanowić tzw. Konstytucji Unii Europejskiej, będzie bardzo trudnym partnerem do rozmów, ponieważ Francuzi cenią sobie swoją suwerenność (choć coraz częściej można od nich usłyszeć plany powstania armii europejskiej, co również jest w pewnym stopniu oddaniem swojej suwerenności w ręce Wspólnoty).
Jaką przyszłość czekają niemcy?
Kwestię przyszłości Niemiec na światowej szachownicy podejmuje Adam Traczyk w OKO.press (25.11.2021). Autor wspomina, że niemiecka polityka zagraniczna zaostrzy swoje podejście co do niektórych państw na arenie międzynarodowej. Nowy rząd będzie chciał zwiększyć sankcję na reżim Aleksandra Łukaszenki, który jest prekursorem obecnego kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy Wspólnoty Europejskiej. W jego analizie można znaleźć również stwierdzenie mówiące o większej stabilności w polityce pomiędzy Niemcami a Rosją.
Berlin będzie w dalszym ciągu krytykował politykę Kremla za wywoływanie destabilizacji w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Ostatni kryzys gazowy w Mołdawii i kwestia gromadzenia rosyjskich wojsk wzdłuż wschodniej granicy Ukrainy pokazały pewną bierność Niemiec w stosunku do tego państwa.
Temat praw człowieka będzie wielokrotnie podnoszony przez nowe władze. Autor jednakże nie wyklucza możliwości wzajemnej współpracy pomiędzy sojusznikami. Uważa, że państwa te będą w dalszym ciągu utrzymywać wzajemne relacje, choć już z większym dystansem do siebie niżeli to miało miejsce za czasów kanclerz A. Merkel. Kwestia gazociągu Nord Stream 2 została przemilczana przez wszystkich koalicjantów, co może być potwierdzeniem powyższego stwierdzenia. Projekt ten jest pewnego rodzaju raison d’état niemieckiej polityki międzynarodowej, wśród którego panuje ogólna zgodność. Dla Berlina gaz jest jedyną słuszną opcją (po odrzuceniu przez społeczeństwo energii atomowej) przebrnięcia w łagodny sposób i z zachowaniem swojej pozycji mocarstwa przez transformację energetyczną.
Niemcy a sprawa polska
Relacje polsko-niemieckie również zostały przez autora poddane analizie. Wspomina on, że nasi zachodni sąsiedzi podjęli zobowiązanie budowy w Berlinie miejsca pamięci ofiar II wojny światowej. Chcą oni również zintensyfikować współpracę na płaszczyźnie Trójkąta Weimarskiego, która ma zakładać „głęboką przyjaźń” pomiędzy Niemcami a Polską. Jednak autor przywołuje też dość niepokojącą kwestię dla władz znad Wisły. Mówi on, że Berlin zgodzi się na przyjęcie krajowego planu odbudowy w ramach unijnego Funduszu Odbudowy tylko wtedy, gdy państwa członkowskie będą spełniały warunek „niezależności wymiaru sprawiedliwości”.
Kwestia praworządności w Polsce jest bardzo często podnoszona przez media. Polaryzuje ona również społeczeństwo polskie, sprawiając wrażenie konfliktu pokoleniowego. Łamanie praworządności w Polsce jest faktem i niestety może się to w znaczny sposób krytycznie odbić w relacjach Warszawa-Berlin.
Wnioski
Nowy rząd w Niemczech w mojej ocenie wniesie pewną świeżość do polityki tego państwa. Era Angeli Merkel dobiegła końca, jednakże jej polityka wcale nie zostanie porzucona przez nowego kanclerza. Będzie ona w znaczny sposób skupiona na nowych problemach, z którymi cała Europa musi się w tym momencie zmierzyć (np. globalne ocieplenie).
Co do polityki zagranicznej nowego rządu nie zapowiada się, ażeby w znaczący sposób miała się zmienić. Sojusznicze relacje na płaszczyźnie gospodarczej pomiędzy Rosją a Niemcami w dalszym ciągu będą się rozwijać, choć może nowy rząd będzie w większym stopniu zwracał uwagę na kwestie przestrzegania praw człowieka w tym państwie.
Gazociąg Nord Stream 2, czyli de facto projekt byłej kanclerz, również pozostanie ważnym projektem i nie będzie kością niezgody pomiędzy koalicjantami. Niemcy rezygnując z energii atomowej, muszą zaopatrzyć się w inne źródło energii, także niskoemisyjne, które pozwoli im utrzymać pozycję mocarstwa w międzynarodowej rozgrywce. Relacje UE-RFN będą się w dalszym ciągu prężnie rozwijać.
Co może niepokoić Polskę to fakt końca pobłażliwej polityki Angeli Merkel wobec Warszawy i podjęta przez Olafa Scholza kwestia „pieniądze za praworządność”. Będzie to kamień milowy nowego rządu, który może mieć znaczący wpływ na kształtowanie się relacji niemiecko-polskich.