Mateusz Gibała – stażysta Fundacji. Student II roku politologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Odkąd armia Federacji Rosyjskiej dokonała inwazji na Ukrainę możemy zauważyć znaczną zmianę nastrojów w państwach skandynawskich. Państwa, takie jak Szwecja, czy Finlandia, które dotąd w wielu kwestiach stawiały na neutralność wobec ostatnich wydarzeń zmieniły swoją narrację w kwestii poglądu na politykę bezpieczeństwa w regionie.
To, co dzieję się w Ukrainie jest sprawą, która w mediach przywróciła myślenie o członkostwie w NATO Szwecji i Finlandii, ale także wzmocniła pozycję i poparcie w innych krajach nordyckich. Przyczyną takiego obrotu spraw bez wątpienia jest Władimir Putin i jego coraz częstsze groźby ataku zbrojnego na suwerenne państwa Północy mowa tu oczywiście o Szwecji i Finlandii. Patrząc na politykę Władimira Putina należy się spodziewać dalszych prób eskalacji konfliktu nie tylko na niebie, ale i na morzu. Ostatnie wydarzenia w regionie Skandynawii pokazują, że Federacja Rosyjska nie zamierza rezygnować z zaczepek w stronę Północy, dlatego też sytuację takie, jak styczniowa prowokacja przy wyspie Gotland, niedawne naruszenie przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce, a także nagłe „ćwiczenia” na Morzu Barentsa są tylko wstępem do tego, co potrafi Rosja.
Sytuacja w regionie
Zanim, jednak zajmiemy się stricte specyfiką Finlandii i Szwecji warto przyjrzeć się działaniom całego regionu wobec wojny wywołanej przez Rosję przeciw Ukrainie. W regionie skandynawskim zarówno kraje będące członkiem NATO, jak i kraje neutralne postanowiły wesprzeć militarnie walczącą z okupantem Ukrainę, lecz, zanim doszło do wsparcia militarnego ze strony krajów nordyckich to mogliśmy zauważyć dość ostrą krytykę wobec tych państw za swoją opieszałość w podjęciu decyzji o wsparciu militarnym, ponieważ zarówno kraje członkowskie NATO, jak i państwa neutralne (mamy tu na myśli Szwecję i Finlandię) zwlekały z decyzją o wysłaniu wsparcia wojskowego. Krytyka państw skandynawskich moim zdaniem powinna być mocnym punktem do refleksji dla przywódców i ukazać im, że w obliczu zagrożenia to niedyplomatyczne formułki wypowiadane na konferencjach są pomocą dla państwa, które walczy, a doraźna pomoc w postaci broni i pomocy humanitarnej. Ze strony szwedzkiej taka pomoc jest czymś bardzo wyjątkowym, ponieważ ostatni raz Szwedzi dostarczyli sprzęt w wojnie zimowej, kiedy to Finlandia walczyła ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ten ruch władz ze Sztokholmu powinien być wyraźnym sygnałem dla Putina pokazującym, że jego wizja państw nordyckich pełna agresji i chęci wywołania eskalacji konfliktu poprzez groźby wejścia zbrojnego nigdy w tych państwach nie będzie popierana.
Finlandia
Putin, tak jak w przypadku Ukrainy myli się także co do finów, myśląc, że w przypadku zagrożenia ze strony Moskwy Finowie przestraszą się „wielkiego brata” i ulegną totalitarnej polityce. Pokazuję to chociażby sondaż z końca lutego dla fińskiego portalu Yle Uutiset, w którym to możemy zauważyć historyczną zmianę w podejściu finów do członkostwa w NATO. Poparcie wzrosło o 34 punkty procentowe, biorąc pod uwagę okres badań od 2017 r., Obecnie aż 53% finów wyraziło swoje poparcie dla członkostwa co pokazuję niesamowite umiejętności Prezydenta Rosji w jednoczeniu sąsiadów we wspólnej sprawie. Nikt w ostatnich latach na fińskiej scenie politycznej nie potrafił przekonać finów do NATO, tak jak Władimir Putin zrobił, to grożąc ich państwu w ciągu ostatnich dni, ale należy podkreślić, że taka narracja Putina w kierunku Szwecji i Finlandii była już widoczna od grudnia, kiedy to ostrzegał zachód przed inwazją na Ukrainę.
W obecnej sytuacji możemy wysnuć dwa bardzo ważne wnioski. Po pierwsze Finlandia jest w historycznym miejscu i ma największe szanse, aby wejść do NATO. Nigdy wcześniej fińskie społeczeństwo nie było w aż takim stopniu przekonane co do wejścia do paktu północnoatlantyckiego, co pokazują także obecne sondaże 53 procent? Jeszcze 2 miesiące Finowie popierali członkostwo w granicach 20-30% co pokazuje ogromny przeskok w myśleniu społeczeństwa na temat wschodniego sąsiada. A po drugie to przede wszystkim widoczne załamanie polityki wielowektorowej Finlandii, czyli tworzeniem współpracy z Federacją Rosyjską i Unią Europejską. Obecnie stosunki rosyjsko-fińskie są zamrożone i póki wojna w Ukrainie będzie eskalować to do tego momentu będziemy obserwować znaczne ochłodzenie relacji obu krajów.
Szwecja
Szwedzki przypadek jest równie ciekawy, jak fiński. Oba kraje do tej pory przedstawiały dość pacyfistyczny punkt widzenia na toczące się konflikty na świecie. Sam obecny rząd na czele z Premier Magdaleną Andersson przyjmuję dość chłodną postawę co do członkostwa Szwecji w sojuszu obronnym NATO. W ostatnim czasie w mediach z kuluarów partii Socjaldemokratów cały czas było słychać zapewnienia, że Szwedzki rząd nie zamierza się ubiegać o członkostwo w sojuszu. Według polityków partii rządzącej jeszcze na początku marca można było usłyszeć, iż zapewnieniem bezpieczeństwa w regionie północnym przyczynia się przede wszystkim niezaangażowanie wojskowe, ale nie trwało to długo, ponieważ obecnie rząd Socjaldemokratów zmienił swoją retorykę i już 10 marca premier Magdalena Andersson ogłosiła zwiększenie nakładów na obronność do 2 procent PKB. To jest wyjątkowa sytuacja w prowadzeniu Szwedzkiej polityki, ponieważ ostatni raz Szwecja zbroiła się w latach 50. XX wieku, kiedy to rozpoczynała się Zimna wojna. Przyczyną tego zwrotu narracji były marcowe prowokacje ze strony Federacji Rosyjskiej i naruszenie przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce oraz zaogniająca się sytuacja w Ukrainie, która zwróciła uwagę na pogarszający się stan bezpieczeństwa na świecie, ale także widmo zbrojnej napaści przez armię Putina, ponieważ Kreml zaczął prowadzić politykę zastraszania państw skandynawskich poprzez ostatnie nagłe ćwiczenia wojskowe na Morzu Barentsa oraz incydenty na niebie państw Europy Północnej.
Społeczeństwo szwedzkie jednak zdecydowanie nie ulega szantażom Putina i dzięki jego działaniom i próbom zakłócania porządku i bezpieczeństwa szwedzkiego ponad połowa, bo aż 51 procent szwedzkich obywateli jest za członkostwem, a 27 procent jest nadal przeciwne wejściu kraju skandynawskiego do sojuszu obronnego. Jest to takie samo zjawisko, jak w przypadku Finlandii, gdzie jeszcze pod koniec 2021 roku mogliśmy zauważyć tendencje antysojusznicze wobec NATO i poparcie dla tej inicjatywy oscylowało w granicach 20-30 procent, czyli dokładnie odwrotnie, jak widoczne jest to teraz. Szwedzka opozycja w kontrze do ówczesnej sytuacji i nastrojach w społeczeństwie dość mocno naciska na rząd co do akcesji, wysuwając, aby rząd premier Magdaleny Andersson wprowadził „opcję NATO”, czyli szwedzką deklarację polityczną, która w znacznym stopniu otworzy Szwedzką drogę ku członkostwu w sojuszu obronnym. Ale patrząc na działania opozycji i jej naciski względem natychmiastowej akcesji należy przyjrzeć się temu od strony partii rządzącej. Czy natychmiastowe wprowadzenie „opcji NATO” nie stworzyłoby w tym momencie jeszcze większego zagrożenia dla bezpieczeństwa regionu? W momencie jasnych deklaracji i wdrożeniu takiej opcji przez Szwecję rosyjskie „straszaki” w postaci prowokacji morskich i powietrznych mogłyby się w regionie nasilić co nie byłoby obecnie na rękę żadnej opcji politycznej.
Należy więc zadać sobie na koniec zasadnicze pytanie, czy dojdzie do przełomu w polityce bezpieczeństwa Szwecji i Finlandii w następnych miesiącach, czy obecny entuzjazm i poparcie dla członkostwa w NATO to tylko efekt emocji związanych z rosyjską agresją na Ukrainie? Otóż, patrząc na politykę obu krajów pomimo nacisków opozycji wśród rządzących panuje raczej przekonanie, iż akcesja do NATO zaogniłaby sytuację na wschodzie Europy, a co za tym idzie mogłoby to nie zagwarantować rzeczywistej gwarancji bezpieczeństwa w regionie skandynawskim, gdzie już od wielu lat mamy do czynienia z licznymi prowokacjami, a każda nieprzemyślana decyzja i zbyt pochopne działania stworzą dodatkowe preteksty dla propagandy rosyjskiej do jeszcze bardziej wzmożonych działań przeciwko tym dwóm państwom neutralnym.